Więcej informacji na temat wojny w Ukrainie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Od trzech tygodni media na całym świecie żyją rosyjską inwazją na Ukrainę. Polakom ten temat jest szczególnie bliski, bo konflikt ma miejsce tuż za naszą wschodnią granicą. Wielu z nas ma w Kijowie, Lwowie i innych oblężonych miastach swoich przyjaciół, a nawet rodzinę. W takiej sytuacji jest chociażby dziennikarka TVN24, Alina Makarczuk. Podczas programu na żywo zaskoczyła widzów, pokazując nagranie ojca, który wstąpił do armii, gdy zaczęła się wojna.
Alina Makarczuk od niedawna pracuje dla TVN24. Wcześniej była związana z Radiem ESKA i Radiem Kolor. Dziennikarka pochodzi z Ukrainy. Trzeciego dnia wojny poinformowała na Twitterze, że jej rodzice są bezpośrednio zaangażowani w obronę swojego kraju.
Mój tata jest w wojsku. Mama jest lekarką i została w Ukrainie, żeby ratować rannych. Śpi w schronie. Są bezpieczni. Dzięki takim ludziom Ukraina zwycięży!
Dwujęzyczna dziennikarka w sobotę podczas relacji na żywo wtrąciła, że pochodzi z ukraińskiego miasta Równe. Dodała, że właśnie tam jej ojciec złożył przysięgę wojskową. Zapowiedziała również krótki film, na którym mężczyzna zwrócił się do wszystkich kobiet, które uciekły do Polski wraz z dziećmi. Słowa mężczyzny chwytają za serce.
Ukraina się nie poddaje. Ukraina się nie sprzedaje. Ukraina walczy. Drogie kobiety, wasi mężowie są tam, gdzie powinni być. Sława Ukrainie - powiedział.
Alina Makarczuk, łamiącym się głosem, podsumowała przesłanie swojego ojca:
To chyba nie wymaga komentarza.
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy siły z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule.