Od kilku dni w mediach pojawia się szereg publikacji na temat zbliżającego się wielkimi krokami rozpoczęcia roku szkolnego. Wydarzenie to każdego roku budzi wiele emocji, zarówno wśród uczniów, jak i rodziców, jednak tegoroczny 1 września jest wyjątkowy z wielu względów. Dzieci i młodzież wrócą do szkolnych ławek po półrocznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa.
Choć w Polsce wciąż obserwuje się stałą liczbę zakażeń, minister zdrowia podjął decyzję o zakończeniu edukacji zdalnej i powrót na szkolne korytarze. Decyzja ta podzieliła społeczeństwo. Mnóstwo rodziców uważa, że to niepotrzebne narażanie dzieci na możliwość zarażenia się wirusem i przeniesienie go na opiekunów. Inni z kolei cieszą się, że ich pociechy w końcu wrócą do normalności. Do tej drugiej grupy należą Piotr i Agata Rubikowie.
Piotr i Agata Rubikowie cieszą się z powrotu dzieci do szkół
Piotr i Agata Rubikowie są rodzicami dwóch córek: 7-letniej Alicji i 11-letniej Heleny. W przeciwieństwie do wielu rodziców, nie mają obaw z powrotem pociech do stacjonarnego trybu nauczania:
Bardzo się cieszymy, że dzieci wrócą do szkół. Najgorsze co może spotkać dzieci to nauczanie zdalne. Nie mamy żadnych obaw, że zarażą się w szkole koronawirusem. Tak samo mogą się zarazić w sklepie, pociągu, autobusie czy gdziekolwiek. To nie ma żadnego znaczenia, gdzie się zarazimy, więc szkoda sobie niszczyć życie na zastanawianie się, co by było gdyby - mówią w rozmowie z Plotkiem Rubikowie.
A jakie jest Wasze podejście do otwarcia szkół? Odejście od zdalnego nauczania to dobra decyzja ministra?