Wiele gwiazd z powodu przymusowej izolacji straciło sporo pieniędzy. Odwołane spektakle, koncerty i wstrzymane prace na planach filmowych niewątpliwie wpłynęły na budżety artystów. Ostatnio Katarzyna Skrzynecka żaliła się, że nie będzie jej stać na wakacje i walczy, żeby nie popaść w długi. W zupełnie innej sytuacji jest Krzysztof Cugowski, który wyznał, że ma sporo odłożonych pieniędzy.
ZOBACZ: Krzysztof Cugowski obawia się o swojego syna: Jeśli zachorowałby, to nie miałbym z nim kontaktu
Wokalista Budki Suflera w programie "Gwiazdy bez maski" powiedział, że dzięki koncertom zagranym w ubiegłym roku, sporo zarobił. Wyznał, że odłożył dużą sumę pieniędzy. Cugowski przyznał, że jest już na tyle długo w branży, że nie musi grać, żeby przeżyć.
W związku z tym, że pracuję bardzo wiele lat, moja sytuacja jest trochę lepsza, bo ja mogę prawdopodobnie dłużej nie grać i jakoś przeżyję. Natomiast jeśli chodzi o młodszych kolegów, to są kłopoty i wszyscy, z którymi się spotykam, o tym mówią - mówił Krzysztof Cugowski w "Gwiazdach bez maski".
Artysta dodał, że w tym roku zamierzał zwolnić i pracować o wiele mniej. Przymusowa izolacja sprawiła, że mógł ograniczyć liczbę koncertów.
Nie ukrywam, że chyba dużo gram. [...] Zaplanowaliśmy, że w tym roku będzie trochę spokojniej. Co prawda nie planowaliśmy pandemii, ale planowaliśmy ograniczenie tego - stwierdził lider Budki Suflera.
Krzysztof Cugowski stwierdził, że nie musi martwić się o domowy budżet. Pandemia nie wpłynęła na ilość pieniędzy na jego koncie.
Myślę, że w związku z tym średnia mi wyjdzie jakaś przyzwoita - powiedział Cugowski.
Muzyk powiedział, że żałuje, że nie żyjemy w kraju, w którym artysta w pewnym wieku może spokojnie zejść ze sceny, nie martwiąc się o finanse. Wyznał, że i tak musi pracować, mimo ponad 50-letniego stażu na scenie.