Brytyjska prezenterka telewizyjna, Fiona Phillips, opowiedziała o swojej walce z "okropnymi" objawami koronawirusa. Była gospodyni "GMTV" zachorowała 20 marca i doznała wielu dolegliwości, w tym silnego zmęczenia, palenia w gardle i trudności w oddychaniu. Jak wyznała, wyzdrowienie zajęło jej trzy tygodnie. Dopiero po tym czasie objawy ustąpiły.
Jakie mandaty grożą za nieprzestrzeganie obostrzeń?
Fiona Phillips podzieliła się swoim doświadczeniem w artykule "Mirror". Wyznała między innymi, że czuła się tak, jakby koronawirus zaatakował ją we śnie.
Starałam się wstać z łóżka, ale nie miałam siły. Choroba była bardzo męcząca i towarzyszyły jej nieprzyjemne objawy. Przez kilka dni potwornie bolały mnie jelita - wspomina dziennikarka.
Phillips leżała w łóżku przez trzy dni po tym, jak zaczęła czuć się gorzej. Jej mąż - Martin Frizell, również związany z telewizją - musiał wówczas zostać w domu, aby uniknąć ryzyka zarażenia swoich kolegów ze stacji ITV.
Wyobraź sobie, jak popularna byłabym, gdyby do tego doszło - zażartowała.
Dziennikarka jest już zdrowa, a większość objawów ustała. Zostało jedynie zmęczenie. To nie powinno jednak nikogo dziwić. Jej batalia z wirusem trwała trzy tygodnie. Wiadomo też, że im starsza osoba, tym ciężej przechodzi chorobę. Na koniec swojego artykułu Phillips zapewniła, że myślami jest z tymi, którzy wciąż borykają się z objawami COVID-19.