Klaudia El Dursi ostatnie trzy miesiące spędziła na Bali, gdzie pracowała jako prowadząca program "Hotel Paradise". Nakręcono wówczas dwa sezony show, którego pierwszy z nich już możemy oglądać na antenie TVN 7. Ze względu na panującą pandemię koronawirusa powrót celebrytki do kraju się opóźnił. Jak każda osoba, która przybyła do kraju, musiała udać się na dwutygodniową, obowiązkową kwarantannę do swojego miejsca zamieszkania, jednak w drodze powrotnej do rodzinnej Bydgoszczy złamała zasady i zatrzymała się u kolegi, aby odebrać od niego chleb. W sieci zawrzało, a sama zainteresowana spotkała się z niemałą krytyką z powodu złamania kwarantanny. Teraz postanowiła się wytłumaczyć.
ZOBACZ TEŻ: Klaudia El Dursi utknęła na Bali. Po łzach w oczach nie ma już śladu. Pokazała nowe zdjęcie. "Stay glow"
Uczestniczka ostatniej edycji "Top Model" na Instastory zdecydowała się wytłumaczyć z całej afery.
Cześć wszystkim. Jestem raczej taką osobą, którą ciężko sprowokować, nie tłumaczę pewnych rzeczy, nie dementuję, bo to bez sensu drążyć w czymś, ale może wczorajsza sytuacja wymaga komentarza - zaczęła El Dursi.
W dalszej części swojego monologu wytłumaczyła obserwatorom, że każda z osób, która wróciła do kraju ma 24 godziny, aby znaleźć się w miejscu, gdzie będzie przebywać dwutygodniową kwarantannę.
Jak wiecie, wróciłam z trzymiesięcznej podróży z Bali. Przez ostatni czas towarzyszyła mi moja mama i wczoraj wylądowaliśmy. Chciałam tylko nadmienić, że osoby, które wracają do Polski, mają 24 godziny na to, aby dostać się do domu. Większość osób korzysta z komunikacji miejskiej, ale ja miałam podstawiony samochód pod lotnisko. Nie brały w tym udziału żadne osoby trzecie. Wsiadłam tylko z mamą do samochodu i musiałyśmy się przetransportować do Bydgoszczy - tłumaczyła.
Klaudia El Dursi zaznacza, że odbierając chleb, wysiadła z samochodu na zaledwie 10 sekund i zachowała przy tym wszystkie środki ostrożności.
Postanowiłam, że nie będę robić żadnych zakupów po drodze, bo to byłoby nieodpowiedzialne. Chciałam jednak od kolegi odebrać chleb i o to jest ta cała afera. Podjechałam pod blok, miałam założoną maskę, zdezynfekowane wcześniej ręce. Wysiadłam z samochodu dosłownie na dziesięć sekund. Nie witałam się z nim, zachowaliśmy bezpieczną odległość. Jestem bardzo ostrożną osobą, nie naraziłam nikogo moim zachowaniem. Jest mi przykro, że posądzacie mnie o to, że byłam nierozważna - mówiła celebrytka.
Przypomnijmy, że za złamanie obowiązkowej kwarantanny domowej grożą kary sięgające już nawet 30 tys. zł.
RG