• Link został skopiowany
Opinia

Wszyscy piją matchę, wypiłam i ja. Spróbowałam tę od Sandry Kubickiej

O matchy Sandry Kubickiej mówią już wszyscy. Ponoć ludzie z całej Polski przyjeżdżają do Warszawy, stoją godzinami w długiej kolejce, żeby spróbować słynnego napoju. W końcu i ja się skusiłam. Oto, co sądzę o matchy od Sandry Kubickiej.
Matcha Sandry Kubickiej
instagram.com/sandrakubicka, archwium prywatne

Picie matchy stało się już niemal tak popularne jak ćwiczenie pilatesu. Gdy zagląda się na Instagrama, można mieć wrażenie, że matchę piją już wszyscy. Poza mną. A tak przynajmniej się czułam jeszcze dwa tygodnie temu, gdy po raz pierwszy postanowiłam się skusić i kupiłam matchę w popularnej sieciowej kawiarni. Zrobiłam to za namową mojej przyjaciółki, która już od miesięcy raczyła mnie kolejnymi rewelacjami na temat matchy i głosiła jej wspaniałe właściwości niemal podczas każdej rozmowy. Obie miałyśmy chęć spróbować też słynnej matchy od Sandry Kubickiej, która ponoć miała smakować inaczej niż wszystkie. Czy to prawda? W końcu sprawdziłam!

Zobacz wideo Sandra Kubicka w przejmującym wyznaniu. "Byłam nieszczęśliwa"

Wszyscy piją matchę. Nic dziwnego, bo ma świetne właściwości

Muszę przyznać, że nie jestem wielką znawczynią i koneserką matchy. Tak jak wspomniałam - skusiłam się po raz pierwszy zaledwie dwa tygodnie temu. Długo się broniłam. Nie ze względu na fakt, że chciałam być taka oryginalna i nie chciałam poddawać się modzie. Byłam na etapie rezygnacji z kawy, a przede wszystkim z kofeiny, a, jak wiadomo, matcha również ją zawiera. Gdy jednak nieco zregenerowałam swój organizm, postanowiłam sprawdzić, jak zareaguję na kofeinę w matchy. Wiem, że ta japońska zielona herbata ma sporo wartościowych prozdrowotnych właściwości. Ponoć jest doskonałym źródłem licznych antyoksydantów i polifenoli, które pomagają chronić organizm przed wolnymi rodnikami, zmniejszając ryzyko chorób przewlekłych. Do tego ma wspomagać metabolizm, pomagać w odchudzaniu, poprawiać koncentrację i redukować stres, a więc robi wszystko to, czym zdecydowanie bym nie pogardziła. Wypiłam matchę w sieciowej kawiarni i się zachwyciłam. Była naprawdę pyszna. Czułam co prawda lekki posmak "siana" albo trawy", jak to niektórzy określają, mimo że moja matcha zawiera dodatek napoju kokosowego i musu truskawkowego. Byłam więc tym bardziej ciekawa, jak smakuje matcha Sandry, zwłaszcza że w opiniach przewijają się liczne zapewniania o braku jakichkolwiek ziołowych albo trawiastych posmaków.

Będę szczera - nie wybrałam się do Sandra's Matcha, herbaciarni, która mieści się w centrum Warszawy. Nie mogłam ryzykować stania w wielogodzinnej kolejce (które ponoć wciąż można tam obserwować - nie potwierdzę, nie zaprzeczę) przy dwójce małych dzieci. Okazało się jednak, że matchę Sandry sprzedają w... ich ulubionej bawialni. Gdy więc nadarzyła się okazja, natychmiast ruszyłam w tamtym kierunku i bez wahania zamówiłam matchę. Wybór był spory, bo w bawialni serwują matchę zarówno na ciepło, jak i na zimno. W wersji klasycznej i z dodatkami. Ja skusiłam się znów na "iced strawberry matcha", tym razem z dodatkiem napoju migdałowego. Zapłaciłam 23 złote (a więc nieco mniej niż w sieciówce) i już mogłam raczyć się popularnym napojem.

Wypiłam matchę Sandry Kubickiej. Oto moje wrażenia

Sandra Kubicka zachwala swoją matchę, co oczywiście nie dziwi. Twierdzi jednak, że jest wyjątkowa, bo w 100 procentach certyfikowana, ceremonialna i pochodzenia japońskiego. Modelka chętnie udostępnia liczne opinie, wśród których nie znajdziemy słów krytyki. Same ochy, achy i zachwyty, a kolejki pod matcharnią mają świadczyć o tym, że faktycznie warto w nich stać, by napić się popularnego napoju. A jakie były moje wrażenia? Cóż, przyznam szczerze, że zupełnie nie poczułam różnicy z matchą, którą wypiłam w popularnej sieciowej kawiarni. Oczywiście była smaczna, ale ponoć matcha Sandry Kubickiej miała "nie smakować sianem", jak niektórzy twierdzili. Jednak lekkie nuty wyczuwałam, mimo dodanego napoju migdałowego i musu truskawkowego. Jednocześnie zupełnie mi to nie przeszkadzało. Jestem fanką ziół, pijam różne regularnie, kiedyś litrami piłam również Yerba Mate bez żadnych dodatków, więc smak "siana" albo "trawy" nie jest mi obcy. Mam wrażenie, że największy wpływ na smak matchy mają jednak dodatki. To, czy zdecydujemy się wypić herbatę na ciepło, czy na zimno. To, czy dodamy mleko krowie, czy może wytrawny napój migdałowy, a może owsiany ze słodkimi nutami. Mimo wszystko matcha Sandry bardzo mi smakowała i chętnie sięgnę po nią jeszcze raz.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: