Sid Vicious miał zabić Nancy, a potem siebie. Jego prochy spoczęły na jej grobie

2 lutego 1979 roku zmarł Sid Vicious, basista legendarnej grupy Sex Pistols. Zaledwie cztery miesiące wcześniej był uwikłany w śmierć ukochanej, może partnerki, a może dziewczyny, z którą po prostu chwilowo się spotykał. Tak powstała opowieść o tragicznej historii miłosnej, w której żadne nie było w stanie uciec od autodestrukcyjnego wpływu drugiego.

Więcej o zbrodniach sprzed lat przeczytasz w tekstach na Gazeta.pl

Sid Vicious i Nancy Spungen poznali się w 1977 roku na imprezie. Wydawało się, że ona, krążąca wokół chłopaków z Sex Pistols, będzie tylko jedną z dziewczyn, które znikają szybciej, niż się pojawiły. Nakręcał ją klimat pełen narkotyków, alkoholu i muzyki. Zanim przyjechała do Anglii, podążała w trakcie tras koncertowych m.in. za Aerosmith oraz Ramones. W Londynie zwróciła uwagę na wokalistkę zespołu Johnny'ego Rottena, ale między nimi nie zaiskrzyło. Ostatecznie padło na Sida. Wspólne imprezowanie spodobało im się tak bardzo, że trwało jeszcze półtora roku - aż do październikowej nocy 1978 roku, gdy Nancy została znaleziona martwa w łazience. Wykrwawiła się po ciosie zadanym w brzuch. 

Zobacz wideo Oliwia Bieniuk: Przeżywałam śmierć mamy na oczach całej Polski

Powstali z buntu

Początki "Pistolsów" sięgają 1972 roku, gdy Steve Jones i Paul Cook założyli zespół działający pod pierwotną nazwą The Strand (a potem jeszcze The Swankers). Wystartowali jednak na serio dopiero trzy lata później. Wówczas ich menedżer Malcolm McLaren odnalazł Johna Lydona (pseud. Johnny Rotten) i zaprosił go do ekipy. W kolejnym roku podpisali kontrakt z londyńską wytwórnią płytową EMI i podbili brytyjskie listy przebojów hitem "Anarchy in the U.K.". Choć Sid (a właściwie John Ritchie) nie znalazł się w pierwotnym składzie, miał szczęście - szukał ekipy, z którą poczuje "to coś" i właśnie wtedy natrafił na "Pistolsów". Chwile wcześniej z ekipą pożegnał się basista Glen Matlock. Sid, choć nie potrafił grać na basie, zajął jego miejsce. 

Sid wkracza do gry

Sid wkrótce cieszył się mianem najbardziej kontrowersyjnej postaci swojego pokolenia. Chciał przekraczać każdą granicę i zupełnie nie miał zamiaru wpisywać się w narzucone społecznie formy. Jego kumpel Jah Wobble z Public Image Ltd w dokumencie "In Search of Sid Vicious" wyjaśnił, że Sid w dzieciństwie nie zaznał spokoju i nie miał zapewnionego poczucia bezpieczeństwa. Nikt mu też nie mówił, co jest dobre, a co złe. W wieku 16 lat jego matka, uzależniona od heroiny, wyrzuciła go z domu. - Nie obchodzi mnie, gdzie pójdziesz. Możesz spać na ławce w parku - powiedziała mu. 

Sid był niereformowalny. Nie znał granic i nie trzymał się żadnych wzorców. Po jego śmierci czułem złość i irytację, potem tylko współczucie.

Mimo młodego wieku swoją pewnością siebie zawstydzał starszych i bardziej doświadczonych muzyków, choć miał przez sobą wiele pracy. To były jednak podobno tylko pozory.

W głębi duszy był nieśmiałą osobą. Myślę, że bał się publiczności - pisał fotograf "Pistolsów" Dennis Morris w "Never Mind The Bollocks: A Photographic History of the Sex Pistols".

Menedżer zespołu Malcolm McLaren w The Daily Beast sugerował, że to Nancy sprawiła, że Sid zupełnie zatracił się w życiu typowego rockmana, bo "wydawał się przyciągać silniejsze osobowości". A on, jako ich opiekun, nie miał nic przeciwko, bo sam kreował kontrowersyjny wizerunek zespołu.

Nancy nauczyła Sida wszystkiego o seksie, narkotykach i stylu życia nowojorskiego rockmana.

Nie był w swojej opinii odosobniony - do dziś artykuły na temat ich relacji wskazują, że to ona była dla Sida "czynnikiem autodestrukcji" i przyczyniła się do śmierci, choć zmarła kilka miesięcy przed nim.

Droga na dno

Nancy była skupioną na sobie Amerykanką. Mówiła wprost, że pracowała seksualnie. Była znaną w środowisku muzycznym groupie, chętnie częstowała narkotykami. Sid po roku od momentu, w którym spotkał Nancy, był tak silnie uzależniony, że nie był w stanie wypełniać obowiązków zawodowych i doprowadził do przerwania trasy koncertowej. Zdaniem menedżera trasy Nilsa Stevensona "Sid przestał lubić wszystko - z wyjątkiem heroiny i Nancy". Po ostatnim występie w styczniu 1978 roku w San Francisco Sex Pistols rozpadli się.

W sierpniu tego samego roku Sid i Nancy przeprowadzili się do hotelu Chelsea w Nowym Jorku. Byli w narkotykowym transie. W nocy 11 października z pokoju - zdaniem innych gości - przez jakiś czas dobiegły kobiece jęki. O 10 rano Vicious zadzwonił do recepcji, prosząc o pomoc. Gdy obsługa weszła do środka, okazało się, że Nancy została dźgnięta nożem w brzuch i już nie żyła. Miała 20 lat.

Chociaż początkowo Sid przyznał się do zbrodni, później zaprzeczył i twierdził, że spał, i gdy się obudził, okazało się, że ukochana jest nieprzytomna. I - zdaniem wielu świadków - ta wersja miała sens, bo muzyk wieczorem wziął 30 tabletek leku uspokajająco-nasennego, przez które stracił przytomność. Po tym, jak wpłacono za niego kaucję, został zwolniony z aresztu. Wciąż ciążył na nim zarzut morderstwa drugiego stopnia, jednak zanim sprawa została doprowadzona do końca, Sid zmarł. 2 lutego 1979 roku znaleziono go martwego po przedawkowaniu heroiny. 

Nieuchwytny zabójca 

Do dziś nie wiadomo, czy to on dźgnął Nancy w brzuch. W filmie dokumentalnym "Who Killed Nancy?" Alana G. Parkera przedstawiono kilka hipotetycznych scenariuszy dotyczących przebiegu październikowej nocy. Czy to możliwe, że Nancy sama, pod wpływem narkotyków, zraniła się nożem? A może ktoś wtargnął do pokoju, zranił ją i uciekł? Tym bardziej że z szuflady w apartamencie miały zniknąć pieniądze. 

Sid kiedyś powiedział: "Miłość jest dla ludzi przygotowujących się na śmierć". Czyżby sam chciał jej zaznać przed odejściem? Jego matka Anne Beverley twierdziła, że znalazła w kieszeni jego spodni odręczną notatkę:

Proszę, pochowajcie mnie obok mojego maleństwa. Pochowajcie mnie w mojej skórzanej kurtce, dżinsach i butach motocyklowych. Żegnajcie - napisał.

Beverley nalegała więc, by ciało jej syna spoczęło obok Nancy. Rodzice dziewczyny, pochowanej na cmentarzu żydowskim, nie wyrazili na to zgody. Anne mimo to skremowała zwłoki Sida i rozsypała prochy na grobie Spungen, bo czuła, że tego by chciał. 

Zobacz też: Lata 20. Uśmiech, który uśpił czujność sąsiadki. Widziała zabójcę reżysera Williama Desmonda Taylora i nie zrobiła nic

Więcej o:
Copyright © Agora SA