Wieść o rezygnacji Barbary Bursztynowicz wstrząsnęła fanami "Klanu". Kobieta przez prawie trzy dekady wcielała się w rolę Elżbiety Chojnickiej. W ostatnim wydaniu "Dzień dobry TVN" aktorka wyjaśniła powód takiej, a nie innej decyzji. - Przede wszystkim muszę się usprawiedliwić. Jestem oszołomiona i zdumiona tą decyzją - zaczęła.
Aktorka otwarcie przyznała, że decyzja o odejściu z produkcji była bardzo przemyślana. - Ona nie pojawiła się z dnia na dzień. To był długi proces, a po drodze było wiele innych sytuacji i kryzysów, które udawało mi się przezwyciężyć, ale w którymś momencie, kiedy aktor jest utożsamiany z jedną postacią, jest kochany, rzeczywiście, doświadczam tego na co dzień, a teraz kiedy to się okazało wiadome dla wszystkich, doświadczam takiej miłości, próśb, żeby tego nie robić. Odczuwam też większą więź z tą postacią, ale też uwięzienie - przyznała. Bursztynowicz chce wszystkim pokazać, że ma do zaoferowania zdecydowanie więcej, niż to, co widzowie mogli zobaczyć w "Klanie". - Chcę pokazać, że we mnie drzemie potencjał emocji i talentu. Nie będę tu skromna. Wydawało mi się, że on się marnuje. Jestem dla widzów i jestem im wdzięczna, ale muszę się zająć swoim rozwojem. (...) Zazdroszczę tym aktorom, którzy mogą wybierać. Ja nie wiem, co się ze mną stanie, ze mną aktorką. Ryzykuję, ale muszę - skwitowała.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Aktorkę "Klanu" spotkała ogromna tragedia. Największy koszmar ziścił się z dnia na dzień
Serialowa Elżbieta nie ma wątpliwości, że każdy popularny serial ma dobre i złe strony. - Jesteśmy popularni i lubiani. Na początku nie zdajemy sobie sprawy, jak jesteśmy wpuszczeni w jedną koleinę. To jest rutyna, która nie pozwala nam wyjść poza to. Nie mamy szansy w scenariuszu. Nikt nie myśli, że aktor mógłby się rozwijać w tym temacie. (...) - zdradziła. Na końcu przyznała, że mimo wszystko nie żałuje lat spędzonych na planie produkcji. - To był serial misyjny. Mieliśmy za zadanie pokazywać pewne zjawiska, które w społeczeństwie nie były tak zgłębione, jak teraz - zauważyła.