Piotr Fronczewski do końca opiekował się 104-letnią mamą. Aktor mówi o cudzie

Niedługo mija ósma rocznica śmierci mamy Piotr Fronczewskiego. W ostatnich latach jej życia aktor, jak sam napisał w swojej biografii, miał możliwość oddać jej zaciągnięty w dzieciństwie dług. Artysta sprowadził mamę do siebie i się nią opiekował. Były to dla niego niezwykle cenne chwile.

Piotr Fronczewski to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów. W zawodzie jest już od ponad 50 lat i ma na koncie ponad 120 ról zarówno filmowych, telewizyjnych, jak i teatralnych. Największą popularność przyniósł mu m.in. serial "Rodzina zastępcza", filmy "Konsul"  i "Akademia pana Kleksa" oraz postać Franka Kimono. W autobiografii "Ja, Fronczewski" aktor wyznał, że chociaż ma pokaźny dorobek artystyczny, to w jego karierze brakowało imponujących wyzwań. "Film jest jak igrzyska olimpijskie. Pojedynczy występ raz na jakiś czas. Mam wobec siebie podejrzenie, że po prostu nie byłem i nie jestem wystarczająco... światłoczuły jak na potrzeby kinowego ekranu. Są aktorzy, których kamera kocha. Myślę, że mnie tylko lubi i zapewne dlatego nie miałem w polskim kinie wielkich wyzwań" - napisał. W książce Fronczewskiego pojawia się także dużo osobistych wątków, niedotyczących jego pracy zawodowej. Wspomniał m.in. o ostatnich latach życia swojej matki, kiedy przejął nad nią opiekę. Dla Fronczewskiego były to wyjątkowe chwile.

Zobacz wideo Gwiazdy o gwiazdach - Magda Gessler

Piotr Fronczewski wspomina ostatnie lata życia z mamą. "Niezwykle cenne doświadczenie"

Mama Piotra Fronczewskiego Bogna Fronczewska zmarła pod koniec listopada 2016 roku, więc niedługo mija ósma rocznica jej śmierci. Dożyła pięknego wieku, bo odchodząc, miała 104 lata. Mama aktora była samodzielna aż do 98. roku życia. Jednak po tym, jak złamała nogę, nie była sobie w stanie w pełni poradzić samodzielnie, więc Fronczewski wraz z żoną Ewą wziął mamę do swojego domu i przez sześć lat się nią opiekował. W autobiografii aktor przyznał, że te ostatnie lata spędzone z mamą były dla niego niezwykle cenne.

To jest dla mnie niezwykłe i bardzo cenne doświadczenie. Kiedy rano pomagam jej usiąść, podaję śniadanie, przytulam na dzień dobry, to jest stan, którego nie potrafię opisać. Trzymając ją w ramionach, mam przecież świadomość, że wziąłem się z niej. Dalej nie ma już słów. Jest tylko bliskość. Milczenie. I cisza

- napisał w książce "Ja. Fronczewski".

Piotr Fronczewski mógł odwdzięczyć się mamie. "Naszą wspólna podróż rozpamiętuje w kategoriach cudu"

Aktor w autobiografii podkreślił, że możliwość opiekowania się mamą była dla niego sposobem na oddanie długu wdzięczności za lata, kiedy on otrzymywał od niej opiekę. Fronczewski podkreślił, że kiedy jego mama jeszcze żyła, była dla niego opoką, nawet w tych najtrudniejszych chwilach. "Stają mi przed oczyma sceny, gdy to ona opiekowała się mną jako berbeciem. Dzisiaj staję przed nią jako stary człowiek wobec drugiego starego człowieka. Ja tę naszą wspólną podróż przez życie rozpatruję w kategoriach cudu. Dziś spłacam dług za jej dobroć, poświęcenie, za te wszystkie lata, gdy była dla mnie oparciem. Starałem się jej nigdy nie zawieść, chociaż nie zawsze mi się udawało" - czytamy w biografii artysty. 

Więcej o: