Sarsa przez chorobę musiała na nowo uczyć się dźwięków. "Ciężko mi było podnieść się z gleby"

Sarsa pojawiła się w studiu "Dzień dobry TVN" i opowiedziała o chorobie, która całkowicie przewartościowała jej życie i zmieniła podejście do muzyki. Jak sama podkreśliła, dziś jest wdzięczna, że ma to za sobą.

O Marcie Markiewicz, czyli Sarsie było ostatnio głośno za sprawą dość zabawnej sytuacji. Wokalistka prowadzi autorski program na antenie jednej z popularnych stacji radiowych. Ostatnio największą uwagę skradł syn artystki, który podczas audycji podzieliła się dość nieoczekiwanym komunikatem. - Mama! - krzyknął Leonard. - Tak, synek? - zwróciła się do niego zaskoczona piosenkarka. - Rzygać chcę. Mama, rzygać chcę! Mama! - powiedział trzylatek. Zakłopotana Sarsa zaśmiała się i ukryła twarz w dłoniach. Tym razem wokalistka znalazła się a bardziej kontrolowanej sytuacji. Pojawiła się w studiu "Dzień dobry TVN", gdzie miała okazję zaśpiewać swój nowy utwór "Jak w filmie", który jest zapowiedzią nowej płyty, która w przyszłym roku ma mieć swoją premierę. Artystka w trakcie rozmowy opowiedziała o chorobie, z którą musiała się zmierzyć i która całkowicie zmieniła jej podejście do muzyki.

Zobacz wideo Gwiazda lat 90. jest poważnie chora. Wykryto u niej stwardnienie rozsiane [WYWIAD PLOTKA]

Sarsa otworzyła się na temat choroby. "Nie byłam zuch dziewczyną"

Jakiś czas temu Sarsa dowiedziała się, że cierpi na otosklerozę, czyli chorobę błędnika kostnego, która powoduje upośledzenie słuchu. Jest to schorzenie, które dotyka zaledwie 5 proc. społeczności. Usłyszenie diagnozy było dla Sarsy prawdziwym ciosem, ale ostatecznie postanowiła walczyć o swoje zdrowie. W rozmowie z prezenterami "Dzień dobry TVN" przyznała, że mierzenie się z chorobą bardzo przewartościowało jej życie.

Nie byłam już zuch dziewczyną i ciężko mi było podnieść się z gleby. Zrozumiałam, że dostaje od siły wyższej taki pstryczek w nos, żeby skumała, że nie na wszystko mam wpływ w życiu

- wyjawił wokalistka. Sarsa podkreśliła, że wcześniej wszystko chciała kontrolować, ale nagła choroba zmusiła ją do zmiany nastawienia. - Ja do czasu diagnozy byłam control freakiem i nienawidziłam, gdy coś szło nie po mojej myśli. Tak mocne wydarzenie, to był proces, by pogodzić się z tym, że nie o wszystkim decyzje w swoim życiu. Mój charakter walczył z tym, ale dzisiaj łatwiej mi o tym mówić, bo zwrot akcji jest dobry, czuje dużo dobrej energii. Nie wiem, czy finał będzie z happy endem, bo nie wiem, jak będzie wyglądać przebieg choroby. Ale cieszę się, że mogę dzisiaj zagrać, zaśpiewać - wyznała. Jednym ze sposobów leczenia otosklerozy jest operacja mikrochirurgiczna ucha, ktora nie likwiduje przyczyn choroby, ale ogranicza jej skutki. Sarsa przeszła taką operację, a po zabiegu na nowo musiała uczyć się dźwięków. Jak sama podkreśla, dziś docenia to, że przeszła tę chorobę, bo dzięki niej przewartościowała swoje życie i na nowo pokochała muzykę.

Jestem mega wdzięczna za tę chorobę w moim życiu. Ja dopiero teraz doceniam i cieszę się muzyką

-wyznała.

Sarsa pokaże się w najtrudniejszych momentach życia. "Nie jestem jeszcze gotowa"

O swoich doświadczeniach z chorobą Sarsa chce opowiedzieć w filmie. W rozmowie z dziennikarzami "Dzień dobry TVN" przyznała, że nie jest jeszcze gotowa na wypuszczenie tego materiału, bo jest bardzo intymny, ale chciałaby to zrobić, aby pomóc innym, którzy w życiu mierzą się z podobnymi wyzwaniami. - Powstanie film, kiedy ja oglądam nagrania z czasu, gdy miałam operację na uszy. Ten proces dochodzenia do siebie, uczenia się dźwięków na nowo, jak to oglądam, to mam poczucie, że nie jestem gotowa jeszcze się tak obnażyć, ale chce do tego dojrzeć. Czuje, że każde zdarzenie w moim życiu jest po to, żeby wykuć z tego coś dobrego dla innych. Myślę, że jest wiele osób, które przekładając to do swojego życia, myślą, że wydarzyło się coś, co przekreśla wszystko. Los kocha kuriozę. Z perspektywy czasu jest to nawet zabawne. Tylko 5% społeczności dotyka otoskleroza, jak już chorować to na coś super wyjątkowego - podusmowała.

Więcej o: