Donald Tusk w ostatnim czasie miał ręce pełne roboty. Wszystko przez powódź oraz jej skutki. Przypomnijmy też, że na obszarze części województw dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego wprowadzono stan klęski żywiołowej. 29 września poinformowano, że ten także obejmuje części województwa lubuskiego (stan klęski żywiołowej trwa 30 dni i w tym czasie obywatele mogą otrzymać nakazu ewakuacji lub zakaz przebywania w określonych miejscach. Władze mogą także ograniczyć swobodę przemieszczania się ludności). Tusk zaczął także wojnę z bobrami. Teraz jednak znalazł chwilę na odpoczynek. W mediach społecznościowych pochwalił się, jak spędza niedzielę. Jest sielankowo.
Donald Tusk 29 września opublikował na Facebooku i na Instagramie zdjęcie, na którym pokazuje, jak spędza niedzielny poranek. Premier nie pozował do zdjęcia sam. Towarzyszył mu wianuszek wnuków, które - jeśli wierzyć słowom premiera - przyszły do dziadka po lekcję geografii.
Ani komputerowe gry, ani bajki w telewizji nie mają nawet startu do zestawu "dziadek plus atlas". Sama radość (nawet jeśli wnuczki postanowiły rozpocząć niedzielę przed siódmą rano)
- napisał polityk.
Zarówno na Facebooku, jak i na Instagramie pod zdjęciem polityka pojawiło się tysiące reakcji i setki komentarzy. Przeważająca większość komentujących nie kryła zachwytu. "Wspaniały dziadek! Czas spędzony z rodziną to najbardziej wartościowy czas!", "Super premier, super ojciec i super dziadek", "I to jest bezcenne", "Skuteczny polityk i fajny człowiek. Kiedyś się mówiło 'do tańca i do różańca'. Mało takich ludzi", "Prawdziwy mąż stanu, mądry, skuteczny, a jednocześnie ciepły i ukochany dziadek" - czytamy.
Donald Tusk niedawno zapowiadał walkę z bobrami. Twierdził, że te mają niszczyć wały przeciwpowodziowe. Problem w tym, że skupiska tych zwierząt nie występują raczej licznie na terenach, które zajęła powódź. Na absurdalność wypowiedzi premiera uwagę zwracali również eksperci. "Twierdzenia premiera o przypisywaniu bobrom roli w powodziach przy tak wielkich opadach są piramidalną bzdurą wymyśloną na gorąco" - powiedział w rozmowie z Gazeta.pl dr Andrzej Czech, doktor nauk biologicznych i badacz bobrów. Po kilku dniach Tusk stwierdził, że jednak nie będzie walczył z bobrami. - Podjąłem też decyzję w porozumieniu z ministrem Klimczakiem, że wszystkie wały, które będą odbudowywane lub budowane na nowo, będą zabezpieczone odpowiednimi instalacjami, siatkami, konstrukcje będą inne, po to, żeby bobry nie mogły robić szkód w wałach. Wtedy nie będzie potrzeby neutralizacji bobrów - powiedział. Całą sytuację próbował nieudolnie rozładować "żartem". - Mówiąc krótko, będzie dobrze panie bobrze. Nie będzie powodu do podnoszenia alarmu - mogliśmy usłyszeć. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że najnowsze zdjęcie polityka, na którym widać go w otoczeniu wnuków, jest próbą ocieplenia wizerunku. Wygląda też na to, że udaną.