Polskie media protestują przeciwko braku odpowiednich rozwiązań w prawie autorskim na rynku cyfrowym. Jak dotąd rządzący zignorowali apele dziennikarzy i wydawców, którzy są zmuszeni walczyć o swoje prawa w starciu z tech-gigantami, takimi jak Google. W rozmowie z Plotkiem Agata Młynarska, Maciej Orłoś i Radomir Wit stwierdzili, że obecna sytuacja niesie ze sobą wiele zagrożeń.
Agata Młynarska w rozmowie z Plotkiem wyznała, że skandaliczna jest dla niej postawa polskich władz w sprawie rozliczeń wobec artystów i dziennikarzy przez międzynarodowe koncerny. Dziennikarka mówi wprost, że rząd wspiera rekiny biznesu. - Skandalem jest to, że rządy naszego kraju od lat stają po stronie gigantów światowego biznesu, zarabiających miliardy dolarów, a nie po stronie polskich twórców. Ludzi, którym często się nie przelewa, dla których tantiemy są podstawą egzystencji na emeryturze. Rząd wspiera rekiny biznesu kosztem maluczkich. Wstyd - powiedziała Młynarska. Dodała też, że inne były oczekiwania wobec postawy władzy przed wyborami parlamentarnymi. - Artyści głosując na tą władzę liczyli, że ktoś w końcu stanie po ich stronie. Google nie płaci mediom, chociaż wpływa na ich zarobki i korzysta z treści dziennikarzy. Władza powinna coś z tym zrobić - dodała.
Dziennikarz TVN24 ma podobne zdanie w tej kwestii. Radomir Wit w rozmowie z Plotkiem wyznał, że obecna postawa zagraża polskiej demokracji. - Uważam, że ta sprawa jest szalenie istotna. Brak odpowiednich regulacji prawnych jest poważnym zagrożeniem dla podstawowych wartości demokratycznych. Jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie zmiany w prawie, może upaść wiele ważnych tytułów - stwierdził Wit. Dziennikarz znany z przepytywania polityków na sejmowych korytarzach dodał też, jak ważna w codziennym życiu jest sprawdzona informacja i rzetelność dziennikarska. - Przecież podstawowym prawem obywateli i obywatelek jest możliwość czerpania informacji ze sprawdzonych i rzetelnych źródeł. Brak odpowiednich rozwiązań prawnych oznacza brak możliwości rozwijania dziennikarstwa najwyższej jakości i wprost osłabia polskie redakcje. Nie możemy na to pozwolić - dodał Wit.
Maciej Orłoś wrócił do "Teleexpressu" po tym, jak władzę nad TVP straciły siły polityczne związane z Prawem i Sprawiedliwością. Legendarny prezenter nigdy nie ukrywał, że z poprzednią władzą nie było mu po drodze. Przez okres ich rządów skupił się głównie na działalności w internecie. Teraz zauważa, jak wielkim problemem jest brak uczciwych wynagrodzeń za treści ze strony technologicznych gigantów. - Nie jestem ekspertem w tym zakresie, mogę jedynie powiedzieć, że oczywiście interesuje mnie kwestia rozliczania się tech-gigantów z twórcami czy wydawcami. Mamy temat tantiem dla aktorów od platform streamingowych. Mamy temat (dla mnie zresztą trudny do zrozumienia) rozliczania się pewnej dużej platformy na S z twórcami muzyk oraz z twórcami podcastów. Kiedy nasz podcast "W związku" (tworzę go razem z moją partnerką Pauliną Koziejowską) notuje niezłe zasięgi, zastanawiamy się dlaczego my z tego nic nie mamy. Kiedy nasza rolka ma pięć milinów wyświetleń na Instagramie - zadajemy sobie podobne pytanie - powiedział Plotkowi Maciej Orłoś. Prezenter "Teleexpressu" przyznał, że nie wie, jakie rozwiązania powinny być wprowadzone, ale jest pewien, że coś powinno się zmienić. - Nie wiem jak rozwiązać te kwestie, natomiast jedno jest pewne: muszą być one rozwiązane. Nie ma powodu, by giganci czerpali zyski kosztem czyjejś twórczości i ciężkiem pracy - dodał Maciej Orłoś.