Informacja o skazaniu Antoniego K. szybko obiegła polskie media. 10 stycznia aktor usłyszał wyrok za prowadzenie pojazdu po zażyciu nielegalnych substancji. Sam zainteresowany tłumaczył się, że narkotyk jest mu potrzebny, aby mógł walczyć ze swoją nieuleczalną chorobą. Jak sam podkreślał, używa medycznej marihuany, stosując się do zaleceń lekarza.
Akt oskarżenia wobec celebryty wpłynął pod koniec maja 2023 roku do warszawskiego sądu. Wszystko to jest pokłosiem sytuacji, gdy w lutym ubiegłego roku jechał na spotkanie z byłą już partnerką, Joanną Opozdą. Został wtedy złapany i skontrolowany, a w jego organizmie została wykryta nielegalna substancja. Jak się okazało, ktoś celowo wniósł donos, przez co aktor został skontrolowany przez funkcjonariuszy. Teraz zapadł wyrok w tej sprawie.
Antoni K. tłumaczył się przed sądem faktem, że przez swoją chorobę ma zalecone, by korzystać z substancji. Ten, kto zgłosił, że jest on pod wpływem, nie wie, że THC utrzymuje się w organizmie przez nawet kilka dni od ostatniego zażycia.
W związku z tą sytuacją zostałem publicznie zlinczowany i stawiany na równi z pijanymi kierowcami, podczas gdy marihuana działa zupełnie inaczej niż alkohol i zażywam ją w związku z koniecznością leczenia - wyznał oburzony.
Antoni K. podkreślił, że bez THC miałby z pewnością problem z codziennym funkcjonowaniem. Powiedział, że dzięki zażywaniu substancji objawy jego choroby się wyciszają. Stwardnienie rozsiane zdiagnozowano u niego w 2016 roku podczas nagrywania programu rozrywkowego, gdzie dostał paraliżu lewej strony twarzy.
Jestem w programie leczenia SM, i co półtora miesiąca przyjmuję wlewy chemiczne stabilizujące mój stan. Wspomaganie leczenia szpitalnego marihuaną przekłada się na jakość życia nie tylko prywatnego, ale też zawodowego. Od kiedy wspomagam swoje leczenie marihuaną, nie miałem ani jednego rzutu choroby. Wcześniej objawiała się ona m.in. paraliżem połowy twarzy - tłumaczył przed sądem.
Jego wyjaśnienia zdały się jednak na nic, bo został on skazany na rok ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania prac społecznych w wymiarze 20 godzin w miesiącu. Ma też zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres trzech lat i musi uiścić pięć tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Został także obciążony kosztami postępowania.