Lekarze szpitala w ekwadorskim mieście Babahoyo stwierdzili zgon 76-letniej Belli Montoya w wyniku podejrzenia udaru mózgu. Kobietę złożono do trumny i zawieziono do zakładu pogrzebowego. Kiedy po prawie pięciu godzinach czuwania jej krewni otworzyli skrzynię, zauważyli, że kobieta próbuje złapać oddech. Choć została przewieziona do szpitala, pięć dni później "umarła ponownie".
"Moja mama zaczęła poruszać lewą ręką, otwierać oczy i usta, miała trudności z oddychaniem" - opisał niezwykłą sytuację jej syn Gilbert Balberán. Film nagrany przez żałobnika pokazuje kobietę leżącą w otwartej trumnie, która próbuje złapać oddech. Kilka minut później na miejsce przyjechały służby medyczne, które zabierały ją z powrotem do szpitala, gdzie pierwotnie uznano ją za zmarłą. Na początku jej syn przekazał ekwadorskim mediom, że Montoya znajduje się na oddziale intensywnej terapii i reaguje na zewnętrzne bodźce. "Moja mama jest podłączona do tlenu, jej serce jest stabilne. Lekarz uszczypnął ją w rękę i zareagowała. Mówią mi, że to dobrze, ponieważ to oznacza, że powoli zaczyna kontaktować" - Gilberta gazeta "El Universo". Niestety po niemal tygodniu wnikliwej obserwacji w szpitalu kobieta zmarła. W akcie zgonu odnotowano, że jej śmierć była spowodowana "zatrzymaniem krążenia i oddychania z powodu nieokreślonej choroby naczyń mózgowych".
Portal BBC cytuje wykładowcę medycyny na uniwersytecie w Chelmsford, który mówi, że przypadki "powstania z grobu" są bardzo rzadkie. Naukowiec podkreślił jednak, że "śmierć jest procesem". "Czasami ktoś może wyglądać, jakby nie żył, ale nie jest całkiem martwy" - powiedział BBC dr Stephen Hughes. "Aby potwierdzić śmierć, potrzebne jest dokładne zbadanie pacjenta". Jeśli pacjenci nie reagują i nie mają tętna, lekarze muszą posłuchać reakcji serca i wysiłku oddechowego przez co najmniej minutę. "Jeśli wszystkie funkcje nie reagują, dopiero wtedy można powiedzieć, że pacjent nie żyje" - czytamy.