Nie da się ukryć, że premiera serialu dokumentalnego "Harry i Meghan" wywołała niezłe zamieszanie wokół rodziny królewskiej. Księcia Williama miały szczególnie rozzłościć słowa, które zostały skierowane pod adresem jego żony, księżnej Kate. Wszystko za sprawą sformułowania księcia Harry'ego, który w pewnym momencie powiedział, że w rodzinie królewskiej istnieje pewien wzorzec, zgodnie z którym mężczyzna musi poślubić kobietę, która wpasuje się do schematu. Informatorzy "The Mirror" podają, że ta wypowiedź miała być szczególnie dotkliwa dla księcia Williama i księżnej Kate. Książęcą parę miały również oburzyć zarzuty o złe traktowanie Meghan Markle i księcia Harry'ego.
Książę William ma też czuć żal do brata za wykorzystanie fragmentów kontrowersyjnego wywiadu z udziałem księżnej Diany, w którym po raz pierwszy wypowiedziała się publicznie na temat romansu ówczesnego księcia Karola z Camillą Parker Bowles. Książę William rzekomo uważał, że ta spowiedź przyczyniła się do pogorszenia relacji między rodzicami i nie powinna być przypominana. Kolejny wątek, który miał wprost zbulwersować rodzinę królewską, to rasizm. W trakcie dokumentu książę Harry zasugerował, że jego bliscy nieświadomie byli dotknięci uprzedzeniami.
Jest mało prawdopodobne, aby książę Harry i Meghan po swoich atakach dostali zaproszenie do Sandringham na święta Bożego Narodzenia lub jakiekolwiek inne wydarzenie. Wielu royalsów uważa, że nie ma już powrotu do rodziny - podaje informator "The Mirror".
Początkowo rodzina królewska twierdziła, że nie została poproszona o komentarz w sprawie fragmentów zawartych w dokumencie "Harry i Meghan". Gdy przedstawiciele Netfliksa podali, że royalsi odmówili komentarza, źródła zmieniły zdanie i stwierdziły, że Pałac otrzymał wiadomość i próbował zweryfikować autentyczność dokumentu. Jednak kontaktując się z firmą producencką księcia Harry'ego i Meghan Markle nie otrzymali żadnej odpowiedzi.
Premiera drugiej części serialu dokumentalnego "Harry i Meghan" już 12 grudnia. Zamierzacie oglądać?