Bądź na bieżąco. Więcej o polskim i światowym show-biznesie przeczytasz na Gazeta.pl
O zarzutach wobec Cezarego K., byłego menadżera Roberta Lewandowskiego, poinformował Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, Marcin Saduś. Informacje przekazał Polskiej Agencji Prasowej. Byłego agenta piłkarza oskarża się o szantażowanie i ujawnianie tajemnicy służbowej. Sprawa dotyczy okresu między 2010 a 2016 rokiem.
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie doprecyzował, jakich czynów miał się dopuścić oskarżony.
Kierując groźbę, podejrzany zapowiadał spowodowanie postępowania karnego i rozgłoszenie wiadomości uwłaczającej czci pokrzywdzonego oraz jego żony, sugerując jednocześnie, że zachowa w tajemnicy opisane powyżej okoliczności w przypadku zapłaty przez pokrzywdzonego piłkarza kwoty 20 milionów euro.
Cezaremu K. grożą obecnie trzy lata pozbawienia wolności. Ma także zakaz zbliżania się do Roberta Lewandowskiego oraz jego żony Anny. Zastosowano też środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego na kwotę 500 tysięcy złotych.
Cezary K. był menadżerem Roberta Lewandowskiego od czasów Znicza Pruszków, aż do Bayernu Monachium. Do tarć pomiędzy panami miało dochodzić w momencie, gdy zaczęły się wielkie pieniądze. Lewemu miało nie podobać się to, że musi płacić wysokie prowizje. W 2021 roku w wywiadzie dla "Faktu" Cezary K. zaznaczył, że braterskie relacje to była tylko historyjka dla mediów.
Braterskie relacje? To była poza na użytek mediów. Cały czas dochodziło między nami do tarć, bo byłem jedyną osobą z jego otoczenia, która miała odwagę powiedzieć mu prawdę w oczy, że nie ma racji, że się myli. Robert to genialny piłkarz, ale przy tym człowiek o bardzo wybujałym ego, który jest przekonany o własnej nieomylności. A klakierzy, którzy go otaczają, tylko go w tym utwierdzają. Kłóciliśmy się, bo nie mówiłem wyłącznie tego, co chciał usłyszeć.