Brytyjska rodzina królewska bez wątpienia jest najpopularniejsza spośród innych królewskich rodów. Dbają o to, by ciągle pojawiać się w mediach i dostarczają dziennikarzom materiałów, by jak najwięcej o nich pisano. Inne monarchie trochę inaczej prowadzą swoje "firmy". Od czasu do czasu głośniej robi się o księżnej Letizi, która zachwyca stylizacjami, oraz o Charlene, księżnej Monako. Tym razem nie są to zbyt dobre informacje.
Księżna Charlene w styczniu wybrała się w sprawach służbowych do Afryki, by promować akcję ochrony nosorożców. W RPA przebywa do tej pory, ponieważ niedługo po przylocie zaczęła odczuwać przykre dolegliwości. Okazało się, że zmaga się z ARVI, czyli nieżytem nosa.
Potrzebne są teraz zabiegi, które mają pomóc jej pozbyć się skutków ciężkiej infekcji ucha, nosa i gardła. Przez to nie będzie mogła wyjechać, by razem z mężem świętować 10. rocznicę ślubu.
W tym roku po raz pierwszy nie będę z mężem w naszą rocznicę w lipcu, co jest trudne i zasmuca mnie. Jednak Albert i ja nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko postępować zgodnie z instrukcjami zespołu medycznego, mimo że jest to niezwykle trudne - wyznała w oficjalnym oświadczeniu.
Wielu snuje teorie, że to tylko pretekst, by nie wrócić do domu. Nie jest tajemnicą, że jej małżeństwo z księciem Albertem nie należy do najszczęśliwszych. Do mediów i tym samym do niej docierały informacje o zdradach męża, wiadomo też, że ma on nieślubne dzieci. Do dziś wielu pamięta, jak podczas ślubu księżna Charlene nie mogła powstrzymać łez i niestety, nie były to łzy radości czy wzruszenia.