W czwartek 6 maja syn Meghan Markle i księcia Harry’ego skończył dwa lata. Prawnuk Elżbiety II jest obecnie siódmy w kolejce do tronu, ale jako jeden z niewielu członków brytyjskiej rodziny królewskiej nie nosi żadnego tytułu szlacheckiego. Temat od dłuższego czasu jest szeroko komentowany w mediach, a atmosferę wokół niego podgrzała sugestia Meghan, że w podjęciu takiej decyzji kluczowy był kolor skóry chłopca. Wyjaśniamy, kto lub co tak naprawdę decyduje o nadaniu tytułu.
W wywiadzie udzielonym Oprah Winfrey Meghan Markle wyznała, że jeszcze przed narodzinami Archiego członkowie rodziny królewskiej dyskutowali na temat możliwego koloru jego skóry. Gdy była w ciąży miała się również dowiedzieć, że chłopiec nie otrzyma tytułu szlacheckiego, co wiązało się również z brakiem należnej mu w takiej sytuacji ochrony. Księżna Sussex twierdzi, że nie poznała powodów tej decyzji.
Gdy byłam w ciąży, chciano zmienić pod Archiego cały królewski patent. Dlaczego? Nie było wtedy żadnego wyjaśnienia" - stwierdziła Meghan Markle, dodając, że dyskusje na ten temat trwały przez kilka miesięcy, gdy była w ciąży.
Inną koncepcję kreowała natomiast brytyjska prasa. Po głośnym wywiadzie Sussexów na wyspach informowano, że to Harry i Meghan zrezygnowali z tytułów dla syna, a Pałac Buckingham nigdy tego oficjalnie nie zdementował.
Wszystko wskazuje na to, że sedna sprawy należy upatrywać jednak w dekrecie króla Jerzego V z 1917 roku, którego głównym celem była dokładniejsza weryfikacja nadawania tytułów. Każda osoba z przyznanym tytułem książęcym jest utrzymywana przez rodzinę królewską, która opłaca jej posiadłość, ochronę, a nawet podróże. Król ograniczył wówczas rozrzutność w przyznawaniu tytułów - zgodnie z jego dekretem tytuł książęcy otrzymywał z automatu najstarszy syn najstarszego wnuka. Zgodnie z tą zasadą tytuł powinien otrzymać zatem wyłącznie mały George, ale już nie jego rodzeństwo i nie Archie (choć to najstarszy syn, to jednak młodszego wnuka).
W 2012 roku królowa Elżbieta zrobiła wyjątek i nagięła nieco zasady dekretu dla najstarszych dzieci księcia Williama, dlatego Louis i Charlotte noszą tytuły księcia i księżniczki Cambridge. Taką samą decyzję mogła podjąć w przypadku Archiego, jednak tego nie zrobiła.
Królowa Elżbieta brała ponoć pod uwagę możliwość rezygnacji Sussexów z pełnienia obowiązków członków rodziny królewskiej, o czym spekulowano już w 2018 roku i do czego doszło ostatecznie na początku 2020 roku. Zgodnie z dekretem tytuł książęcy ma być natomiast nagrodą za służbę, do której po decyzji Sussexów Archie nie byłby zobowiązany, a nie gwarancją wygodnego życia.
Jednak wbrew pozorom dla Archiego jeszcze nie wszystko stracone. Dekret - choć jak widać, traktowany dość wybiórczo przez królową Elżbietę II - wciąż obowiązuje. I mówi jasno, że brak tytułu książęcego, nadawanego "z automatu", działa tylko w przypadku prawnucząt panującego monarchy - ale już nie wnucząt. Nadejdzie za kilka lat taki moment, kiedy Archie przestanie być prawnukiem według hierarchii i będzie wnukiem panującego króla - wówczas automatycznie powinien zostać księciem. Czy tak się stanie, czas pokaże. Jeśli książę Karol jako król w pierwszych dniach swojego urzędowania nie rozpocznie rewolucji w rodzinie królewskiej, mały Archie otrzyma upragniony przez jego mamę tytuł.