"Ojca Mateusza" kojarzy pewnie większość polskich widzów, nawet tych mniej obeznanych z ramówką Telewizji Polskiej. Tytułowy ksiądz, w którego rolę wciela się Artur Żmijewski, obdarzony jest smykałką do rozwiązywania kryminalnych zagadek. Chętnie pomaga więc policjantom z lokalnego posterunku, pomyślnie finalizując policyjne śledztwa.
W ciągu ostatnich dwunastu lat wyemitowano już 316 odcinków "Ojca Mateusza", a w prawie połowie z nich doszło do brutalnych morderstw. Fanpage "Obliczenia i analizy w rapie" opublikował przeanalizowane dane, z których wynika, że od początku emisji serialu (czyli od grudnia 2008 roku), do końca ubiegłego roku, w serialu śmierć poniosło aż 150 bohaterów, z czego 140 było ofiarami zabójstw. Jest to o tyle niepokojące, że Sandomierz, którym rozgrywa się akcja serialu, zamieszkuje obecnie około 23 tysiące osób. Dalsze statystyki pokazują również, że od początku 2008 roku do końca 2020 roku w całej Polsce doszło do 6864 zabójstw, a co za tym idzie, aż dwa procent z nich powinno zdarzyć się w Sandomierzu.
W przeprowadzonej analizie uwzględniono również, w jaki sposób zostały popełnione zbrodnie, a także inne rodzaje przestępstw, których dopuszczono się w "Ojcu Mateuszu".
Większość morderstw została dokonana za pomocą ciężkich przedmiotów oraz noży, rzadziej broni palnej. W mieście doszło również do kilku uduszeń, otruć, a także pchnięć z wysokości. Najbardziej kuriozalnym sposobem na zabójstwo było celowe wypuszczenie roju pszczół.
Okazuje się, że w serialu doszło łącznie do aż 502 czynów zabronionych. Najczęstsze były kradzieże pieniędzy i cennych przedmiotów.
W serialu najczęściej kradziono wartościowe obrazy oraz ikony, rzadziej pieniądze. Ofiarą złodziei padł również miejscowy rolnik, któremu skradziono krowy. Kradziono również relikwie oraz klejnoty.
Oprócz brutalnych zbrodni i pospolitych kradzieży, w "Ojcu Mateuszu" doszło również do mniej powszechnych naruszeń prawa. Miało bowiem miejsce między innymi otrucie środkami chemicznymi oraz nielegalny handel kolczykami dla krów.