• Link został skopiowany

Były sąsiad Kingi Dudy wspomina krakowskie czasy prezydentówny. Doszło do afery z końskim łajnem. "Sprzątaj teraz!"

Jaką sąsiadką była Kinga Duda? Wygadał się informator "Gazety Krakowskiej".
Kinga Duda
AP

Bliscy głów państwa, a zwłaszcza ich partnerzy i dzieci, są poniekąd "skazani" na zainteresowanie mediów. O córce Andrzeja Dudy, Kindze, jest w ostatnim czasie szczególnie głośno. Podczas ogłaszania wstępnych wyników wyborów prezydenckich w lipcu 25-latka wygłosiła krótkie, ale wobec niektórych kontrowersyjne przemówienie. Opowiedziała się wówczas za szacunkiem i tolerowaniem mniejszości, co szybko zweryfikowało życie.

ZOBACZ TEŻ: Kinga Duda podziękowała wyborcom taty. "Kocha ludzi, kocha ten kraj". Padły też słowa o szacunku

Jakiś czas temu Kinga Duda przeprowadziła się do Pałacu Prezydenckiego. Wcześniej mieszkała jednak w Krakowie. To tam miało dojść małej afery z końską kupą w roli głównej.

Zobacz wideo Andrzej Duda wypowiedział się na temat związku swojej córki

Kinga Duda w krakowskich wspomnieniach

Jeden z byłych sąsiadów Kingi Dudy udzielił wywiadu "Gazecie Krakowskiej". W rozmowie z dziennikarzem opowiedział o dość niecodziennym incydencie z czasów, kiedy to tuż obok mieszkała prezydentówna. 

Jak się okazuje w pobliżu osiedla znajduje się stajnia. Nic więc dziwnego, że w okolicy od czasu do czasu pojawiały się konie. Sęk w tym, że jeden z nich załatwił się na wąskiej drodze prowadzącej do mieszkania Kingi Dudy. Na reakcję funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa nie trzeba było długo czekać.

Młoda blondynka i rosły mężczyzna szli drogą i przyglądali się zabudowaniom. W pewnym momencie weszli do stajni, w której jakiś mężczyzna karmił konie. - Proszę posprzątać kupę na drodze - powiedział mężczyzna - relacjonuje informator.

Funkcjonariuszowi towarzyszyć miała właśnie Kinga Duda. Stajenny został popędzony rozkazem "Sprzątaj teraz!" oraz legitymacją Służby Ochrona Państwa.

Niby słuszna interwencja, ale żeby od razu z legitymacją pod oczy? Przecież to arogancja - duma świadek incydentu.

Cóż, Kindze trudno się dziwić. Taka przeszkoda na drodze to nic przyjemnego.

Więcej o: