Larry King to w USA postać znana niemal każdemu. Jego talk show przyciągał przed odbiorniki miliony widzów, nagrody za prowadzenie audycji radiowych i telewizyjnych płynęły szerokim strumieniem, na koncie legendy CNN było też kilka poczytnych książek. Parę lat temu Larry King odszedł na emeryturę. Niestety, na 86-latka spadła ogromna tragedia. Ojciec pięciorga dzieci pożegnał w ciągu miesiąca dwoje z nich.
Jak podaje serwis "Daily Mail", informację o śmierci dwóch członków rodziny podała im wnuczka Kinga.
Jego ukochany syn, Andy, odszedł 28 lipca, choć do tej pory cieszył się dobrym zdrowiem. 65-latek umarł nagle, a lekarze jako przyczynę wskazują atak serca. Ojciec nie mógł uczestniczyć w pogrzebie syna. 86-letni Larry wciąż jest rehabilitowany po udarze, który przeszedł niedawno. Choć wraca do sprawności, jego zdrowie nie jest najlepsze, więc lekarze zabronili mu lecieć z Los Angeles (gdzie mieszka) na Florydę, gdzie obdywał się pogrzeb. Przez rekonwalescencję i pandemię koronawirusa King jest praktycznie zamknięty w swoim domu i pogrzeb syna musiał oglądać online.
Trzy tygodnie po Andym, w środę, umarła córka Kinga, Chaia. 52-letnia kobieta od lat walczyła z rakiem płuc.
Każdy z nas czuje się teraz fatalnie, jesteśmy złamani - powiedziała w rozmowie z "Daily Mail" wnuczka dziennikarza. - Larry jest zraniony i zły.
Cały poprzedni rok bardzo chorował. Wszystkie z jego dzieci ciągle się nim zajmowały i nie opuszczały go ani na chwilę - przyznała Jillian. - Nie może pogodzić się z tym, że teraz je traci.
Amerykańskie media podają, że Larry King jest "zdruzgotany" tragedią, która przytrafiła się jego rodzinie.