W dniu pierwszych urodzin księcia Archiego, na Instagramie pojawiło się nagranie, na którym widzimy, jak Meghan Markle czyta mu książkę. Z pozoru niewinny filmik wzbudził sporo emocji, niestety także tych negatywnych. Emily Giffin to amerykańska autorka bestsellerów. W Polsce ukazały się pięć jej powieści: "Coś pożyczonego", "Coś niebieskiego", "Dziecioodporna","Sto dni po ślubie" i "Siedem lat później". Pisarka, która od wielu lat śledzi poczynania rodziny królewskiej, nie szczędziła mocnych słów pod adresem żony księcia Harry'ego. Zarzuciła Meghan, że na siłę promuje się kosztem dziecka.
Przypominamy: Meghan Markle pokazała Archiego! W dniu jego urodzin rodzice udostępnili urocze nagranie
Emily Giffin przemyśleniami na temat Meghan Markle podzieliła się oczywiście na Instagramie. Zamieściła screen z nagrania z byłą księżną, a w opisie wyraziła swój sprzeciw wobec zwracania na siebie uwagi przez żonę Harry'ego.
Urocze dziecko i książka, ale chwilka. "Ja muszę być na pierwszym planie". To Meghan Markle show. Dlaczego ona nie filmowała i nie pozwoliła Harry'emu czytać i czemu nie znalazła chwili, żeby powiedzieć, że Archie powiedział słowo "tata"? Bo wtedy przez sekundę to Harry byłby w centrum uwagi. Chcesz prywatności dla swojego dziecka, a publikujesz nagranie z synem, na którym nie masz spodni? - napisała Giffin
Ostra wypowiedź pisarki na temat byłej księżnej wywołała lawinę hejtu na Meghan. Giffin zmieniła ustawienia profilu na prywatne, a także usunęła post. Wydaje się, że przemyślała sprawę, ponieważ kolejnego dnia zamieściła długi wpis, w którym wyraża skruchę. Autorka przyznaje, że bardzo lubi brytyjską rodzinę królewską i nie spodziewała się, że jej wpis zapoczątkuje lawinę komentarzy pełnych nienawiści.
(...) Dla jasności absolutnie podobało mi się, że amerykańska kobieta wychodzi za mąż za członka brytyjskiej rodziny królewskiej. Co więcej, przerażały mnie wszelkie przejawy rasizmu wobec niej. W ciągu ostatnich miesięcy zmieniły się moje odczucia ZARÓWNO dla Harry'ego, jak i Meghan. Z głębi serca mogę powiedzieć, że moja krytyka Meghan nigdy nie miała nic wspólnego z rasą...- napisała.
Zastanawia nas jednak, jakiego efektu spodziewała się autorka. Czyżby myślała, że tak mocne słowa o Meghan przejdą bez echa?
RG