Dominika Tajner przeżywa teraz trudny czas w swoim życiu. Kilka dni temu jej syn Maksymilian z niewyjaśnionych dotąd przyczyn trafił do szpitala. Lekarze nie potrafią zdiagnozować, co się stało. Wiadomo jednak, że zanim został hospitalizowany, stracił przytomność, miał drgawki i bardzo wysoką temperaturę.
Kiedy w mediach pojawiła się informacja, o złym stanie chłopca, Dominika Tajner wydała oświadczenie. Potwierdziła w nim, że jej syn trafił do szpitala i walczy o zdrowie. Zwróciła się również z prośbą:
Jednocześnie prosimy, szczególnie media o uszanowanie trudnego dla wszystkich czasu. Lekarze, pielęgniarki i cały personel szpitala robią wszystko, co możliwe, żeby uzdrowić Maksia i wszystkie dzieci, które tego potrzebują. To cudowni ludzie, dlatego proszę raz jeszcze, żeby nie snuć krzywdzących teorii - napisała.
Okazuje się, że jednak nie wszyscy uszanowali jej apel. Personel szpitala poinformował ją, że przed drzwiami oddziału, na którym leży Maksymilian, stoją fotoreporterzy. Córka Apoloniusza Tajnera opublikowała na swoim profilu na Instagramie kolejne oświadczenie. Tym razem nie przebierała w słowach:
Zostałam zmuszona zabrać głos w sprawie mojego Syna i przyczyn jego pobytu w szpitalu oraz zachowania niektórych mediów i paparazzi w stosunku do tragedii, która nas dotyka... Dosłownie przed godziną personel szpitala poinformował mnie, że przed drzwiami oddziału stoją panowie z aparatami... Kilka minut później dzwoni do mnie dziennikarka z pytaniem, czy mój syn bierze dopalacze. Ku**a! - oznajmiła zdenerwowana Dominika.
Tajner dodała również, że jeszcze kilka dni wcześniej obawiała się, czy jej syn przeżyje. Na szczęście teraz z każdą godziną jest coraz lepiej.
Trzy dni temu nie byłam pewna czy mój syn będzie żył! Nie życzę nikomu! Nikomu! Tego co czułam i nadal czuje. Stan Maksa poprawia się z każdą godziną, ale potrzebujemy teraz bardzo dużo spokoju, żeby wygrać wojnę z jakimś gównianym choróbskiem, które atakuje mojego Syna! (...) I TAK ostrzegam, że jeżeli ktoś zrobi krzywdę mojemu Synkowi chociaż jednym słowem będzie miał do czynienia z rozwścieczoną matką! - ostrzegła.
Jak udało się dowiedzieć dziennikarzom "Faktu", 13-latek najgorsze ma już za sobą, dlatego w weekend z OIOM-u przeniesiono go na normalny oddział.
Jest w separatce, Dominika cały czas jest przy nim, Michał też ich odwiedza. Stan się ustabilizował, choć lekarze nadal szukają przyczyny utraty przytomności. Maksymilian nie ma już wysokiej gorączki i ponoć powoli zaczyna jeść - podaje tabloid.
Dominice życzymy dużo spokoju, a Maksowi dużo zdrowia.
JP