Beata Kozidrak nie żyła ze swoim bratem w najlepszych stosunkach od czasu, kiedy przez konflikt z Andrzejem Pietrasem, odszedł z Bajmu. Wokalistka chciała pogodzić się z bratem, ale nie zdąrzyła. Po śmierci Kozidraka wyszły na jaw kolejne przykre fakty, które to wybaczenie mogły utrudnić.
Syn Jarosława Kozidraka ujawnił po śmierci ojca, że ten wraz z Andrzejem Pietrasem mieli założyć "drugi" Bajm. Beata Kozidrak nie chciała dać temu wiary i poczuła się zdradzona zarówno przez brata, jak i męża.
Wydaje się jednak, że artystka wybaczyła obu mężczyznom, że za jej plecami planowali stworzyć jej konkurencje.
Dowodem na to, że odpuściła bratu dawne przewinienia, jest koncert jubileuszowy, który organizuje dla niego w Lublinie. Wydarzenie w całości ma być poświęcone właśnie Jarosławowi Kozidrakowi.
Kozidrak podkreśliła, że rodzina jest dla niej ważniejsza niż wszystko inne, nawet popularność.
Dla mnie zawsze to rodzina, a nie popularność czy pieniądze była na pierwszym miejscu - czytamy wypowiedz artystki w "Dobrym Tygodniu".
Kozidrak dodała też, że nie chce rozdrapywać starych ran, zamiast tego woli iść naprzód.
Zamiast skupiać się na przeszłości, z radością patrzę w przyszłość - zapewnia.
Mimo wielu nieporozumień, Kozidrak dogaduje się też z Andrzejem Pietrasem. To właśnie z nim pojawiła się na sopockiej scenie podczas TOP Of The TOP Festival. Oboje okazywali sobie wiele czułych, przyjacielskich gestów, które sugerują, że ich relacje są bardzo ciepłe.
AG