W 2014 roku były mąż Edyty Górniak, Dariusz K., spowodował śmiertelny wypadek samochodowy. Potrącił na pasach 63-letnią kobietę. Zabiegi obrońców, którzy złożyli zażalenie i prośbę o odroczenie kary pozbawienia wolności nie pomogły. Na początku marca pojawiła się informacja, że Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zadecydował o powrocieDariusza K. do więzienia. Mężczyzna miał się w nim stawić do dnia 10 kwietnia.
Babcia oskarżonego, Zofia Swoboda, nie ukrywa, że cieszy się z takiego obrotu sprawy. Uważa, że sprawiedliwości stało się zadość. O swoich odczuciach i przemyśleniach powiedziała w rozmowie z "Faktem".
Musi być kara i sprawiedliwość. Niech odpokutuje za zabicie człowieka. Długo się migał. Ma mi go być żal? - mówiła.
Swoboda uważa, że odkąd jej wnuk rozstał się z Górniak, zmienił się na gorsze. Przestał się nią interesować, a ona jest zupełnie sama.
Darek się mną zupełnie nie interesuje od kiedy nie jest z Edytą. W nim nie ma już instynktów rodzinnych i odruchów człowieczeństwa. On mnie od dawna nie kocha. Ma serce z lodu! Normalny człowiek, który zarobił dzięki Edycie wiele pieniędzy pomyślałby o babci. Nie mam więc już nikogo w Polsce, bo przecież Edyta i mój prawnuczek mieszkają daleko w Stanach. Na szczęście Allanek nie wdał się do ojca. Kochane z niego dziecko! - dodała Swoboda.
Zofia Swoboda w rozmowie z tabloidem wyznała, że nie oczekuje dużo od wnuka i syna. Byłaby w zupełności zadowolona z drobnej pomocy i opieki.
Nie chciałabym od Darka czy od jego ojca niczego wielkiego. Wystarczyłaby mi od nich opieka, zrobienie sprawunków. Ale ojciec Darka, czyli mój jeden z trójki żyjących synów mnie oszukał i wypiął się na mnie jak jego syn - wyznała.
Śmiertelny wypadek i kokaina
Znany muzyk Dariusz K. w lipcu 2014 roku śmiertelnie potrącił na pasach 63-letnią kobietę. Badania wykazały w jego organizmie ślady kokainy, jednak ostatecznie po przesłuchaniu biegłych toksykologów sąd przyjął, że nie był pod wpływem narkotyku. W 2016 roku został skazany na sześć lat więzienia i 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Celebryta miał zacząć odsiadywać karę w czerwcu 2017 roku, ale wyszedł za kaucją w wysokości 400 tys. złotych i zaczął się starać o odroczenie odsiadki z powodu silnej depresji. Mężczyzna mówił o myślach samobójczych i wyznał, że brakowało mu chęci do życia. W wyniku izolacji miały pojawić się napady panicznego lęku ze stałym poczuciem zagrożenia.
Sąd powołał biegłych, którzy zbadali Dariusza K. i uznali, że nie ma przeciwwskazań, by skazany wrócił do więzienia. I taka decyzja zapadła w listopadzie. Są odwoławczy rozpatrzył zażalenie obrony na tę decyzję, jednak nie znalazł powodów, by zmienić listopadowe postanowienie.
MT