Tydzień temu "Super Express" podał informację, że Joanna Racewicz została zawieszona w TVP. Oficjalną przyczyną jest reklamowanie produktów bez zgody stacji, chociaż zdaniem informatora portalu "Pudelek", był to jedynie pretekst.
Teraz dziennikarka w wywiadzie z "Party" pierwszy raz skomentowała tę sytuację.
Mogę powiedzieć tylko tyle, że szykują się zmiany w moim życiu. Ahoj, przygodo - powiedziała.
Reporterka spytała Racewicz, czy żałuje wrzucenia zdjęcia, które stało się "zapalnikiem" tej całej sytuacji.
Potknąć się można o różne rzeczy np. o kłodę. Można też spaść z wysokiego konia... Ale z kucyka?! I o pudełka? Nieeee... - odpowiedziała.
Na koniec Racewicz dodała, że nie załamuje się i ma w sobie dużo pewności, ponieważ czuje, że posiada "potężnego anioła po drugiej stronie" i wsparcie przyjaciół. Ale najsłodsze było to, co powiedziała o swoim synku.
Pierwsze, co zrobił jak wróciłam pierwszego dnia, rzeczywiście w nie najlepszym stanie emocji, to powiedział mi: Nie martw się, mamusiu, ze wszystkim damy sobie radę. W razie potrzeby rozbiję świnkę-skarbonkę. Mieć takiego syna u swojego boku, takiego skrzata, który gotów pomóc w każdej chwili... Naprawdę bezcenne. Czego ja się mam bać? - powiedziała z uśmiechem.
Trzymamy kciuki za nadchodzące u Racewicz zmiany! Z takim wsparciem u boku z pewnością będą one korzystne.
OG