Michał Figurski we wrześniu 2015 roku z powodu powikłań cukrzycowych doznał udaru. Choć media rozpisywały się o jego chorobie i pobycie w szpitalu, dziennikarz niechętnie wypowiadał się na ten temat. Teraz w wywiadzie dla "Pani" zrobił wyjątek.
Figurski przyznał, że nie chciał współczucia, dlatego milczał na temat swojej choroby. Nie przypuszczał, jakie mogą być tego skutki.
Nie chciałem współczucia ani fałszywej promocji na barkach choroby, bo zbyt wiele osób dziś tak robi. Lekarze długo mnie namawiali na coming out, nie chciałem ich słuchać. Raz na jakiś czas sprawdzałem sobie poziom cukru, robiłem zastrzyk z insuliny i jechałem dalej, bez zastanowienia, że kiedyś zapłacę rachunek za lata lekceważenia choroby. Zachłysnąłem się tym, co osiągnąłem zawodowo, czułem, że trzymam kierownicę, a wizerunek nieuleczalnie chorego nie pasował do obrazu, który hodowałem i hołubiłem. Dopiero wylew otworzył mi oczy - wyznał.
Dziennikarz opowiedział też o chwili, w której obudził się w szpitalu.
Otwieram oczy. Kompletna ciemność, jestem prawdopodobnie na OIOM-ie, dookoła ludzie i migające urządzenia. Drę się nieprzytomnie. Ze strachu i bólu, jakiego dotąd nie znałem. Dziś, kiedy myślę o tej chwili, wydaje mi się, że to ma coś wspólnego z narodzinami, gdy opuszczasz ciepłe łono matki i wychodzisz na zimny świat, gdzie wszystko cię szarpie, osacza i boli - powiedział
Choroba Michała Figurskiego wiązała się z ogromnym bólem.
Pierwsze słowa, które usłyszałem, brzmiały: Nie drzyj się, nie jesteś w telewizji. Darłem się z bólu, zdemolowałem łóżko, nieludzko bolały mnie nerki i głowa. Ktoś mi opowiadał, że powyrywałem sobie dreny, zalałem wszystko płynem dializacyjnym - dodał.
Michał Figurski wrócił jednak do pracy w mediach. Najpierw prowadził program "WidziMiSię" w Polsat News, a teraz można go usłyszeć w Antyradiu, gdzie prowadzi poranną audycję.
MT