Doda może świętować kolejny triumf. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał żądania Emila Haidara za bezzasadne. W efekcie wokalistka może zatrzymać wszystkie prezenty, które od niego otrzymała, z wyjątkiem wartego 250 tysięcy pierścionka zaręczynowego. Gwiazda już wydała oświadczenie odnośnie wyroku. Nie pozostawiła w nim suchej nitki na eks-partnerze i dopiekła mu w swoim stylu. Okazuje się jednak, że Haidar na swój sposób zinterpretował decyzję sądu i również czuje się wygrany. "Super Expressowi" udzielił wymownego komentarza, w którym odgryzł się wokalistce. Jako powód złożenia sprawy do sądu podał brak wiary w to, że jego dary trafią w końcu na obiecaną przez Dodę licytację w celach charytatywnych:
Minął rok i jak widać nic się w tej sprawie nie wydarzyło, więc ciesze się, że dzięki wyrokowi sądu środki, pozyskane z tego pierścionka, zasilą konto WOŚP. Ponadto sąd zasadził pokrycie kosztów sądowych w wysokości około 10 000 złotych przez Panią Rabczewską. Pozostałych przedmiotów trochę szkoda, bo tracą na tym organizacje charytatywne, którym chciałem je przekazać, ale niech się Pani Rabczewskiej noszą.
Dalej było jeszcze mocniej:
Czekam na uprawomocnienie wyroku lub ewentualne odwołanie Pani Rabczewskiej, bo jej pazerność może wskazywać na to, że ta sprawa jeszcze się nie zakończyła. Nie mniej jednak, nie ma to dla mnie większego znaczenia - podsumował Haidar.
Wygląda na to, że Haidarowi trudno pogodzić się z przegraną i urażoną męską dumą.
AW