Marina Łuczenko , jadąc porsche cayenne swojego chłopaka, Wojciecha Szczęsnego , zderzyła się z volkswagenem . Wypadek zdarzył się w Warszawie, na skrzyżowaniu ulic Wołoskiej i Odyńca. Szczegóły nie były znane, nie wiadomo też było, kto spowodował wypadek. Teraz Marina skomentowała to na Facebooku, i z jej wypowiedzi wynika, ze wina leżała po stronie kierowcy volkswagena.
Kochani, chciałam uspokoić - dziś w Warszawie, miała miejsce stłuczka samochodowa, ale na szczęście nikomu nic się nie stało - ani mi, ani kierowcy, który wyjechał na skrzyżowanie, pomimo czerwonego światła. Ufff - takie momenty przypominają, jak kruche jest życie - napisała.
Wpis kończy się napomnieniem.
Proszę, bądźcie ostrożni na drogach - uważajcie na siebie i innych kierowców.
W informacji prasowej na stronie Wyborcza.pl czytamy, co następuje:
Volkswagen, prawdopodobnie na czerwonym świetle, wyjechał z ulicy Odyńca i uderzył w porsche cayenne, które jechało prosto Wołoską od Woronicza w kierunku centrum. Volkswagen po drodze jeszcze uderzył w sygnalizator świetlny, a porsche w latarnię. Według naszego reportera porsche o mocy 790 KM, jest warte ok. 800 tys. zł i należy do Ambasady Rosji. Na miejsce przyjechało pogotowie, ale nie zabrało nikogo do szpitala. Zablokowany jest jeden pas ruchu na ulicy Wołoskiej w stronę centrum.
To była informacja podana tuż przed godziną 11 rano. Do notatki dołączone były zdjęcia obu rozbitych aut.
Fani słali Marinie słowa otuchy.
Najważniejsze że jesteś cała i zdrowa.
To dobrze ze nic się nie stało - pisali.
JZ