Po podtopieniu 31 stycznia, Bobbi Kristina Brown w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Spędziła wiele minut pod wodą i jej mózg był niedotleniony. Lekarze wprowadzili ją w stan śpiączki farmakologicznej. Procedura odciąża organizm i pozwala szybciej wracać do zdrowia. Po blisko 4 tygodniach, dziewczynę wybudzono. Nie było z nią kontaktu a jej ciało źle to zniosło.
Lekarz musieli znów podać jej leki i uśpić, bo dostała ataku drgawek - poinformował CNN.
Procedura wykazała, że Bobbi jest w gorszym stanie, niż życzyliby sobie tego jej bliscy.
Wyprowadzenie ze śpiączki oznacza dwie rzeczy: albo zasadniczy problem zdrowotny został rozwiązany, albo lekarze chcą przekonać się, jakie funkcje organizm pacjenta może brać już na siebie - wytłumaczył magazynowi "People" prof. Subhashini Ramesh, neurolog z Georgia Regents University.
Stwierdził, że przeprowadzony na Bobbi zabieg tracheotomii jest pozytywnym sygnałem:
Nie zrobiliby tego, gdyby pacjentka miała już potwierdzoną śmierć mózgu.
Osoba z kręgów rodziny Brown potwierdziła, że wybudzenie ze śpiączki "może przynieść jakieś odpowiedzi". Jednocześnie krewni córki Whitney Houston starają się ignorować prośby Nicka Gordona, partnera Bobbi, o prawo odwiedzenia jej w szpitalu. Posługując się Twitterem domagał się "dopuszczenia do łóżka, możliwości wymasowania jej ciała i puszczenia ulubionej muzyki".
Twitter.com/BobbiKristinaBrown