Oficjalne oświadczenie Bruce'a Jennera w sprawie wypadku. Policja: W czasie jazdy miał w ręku telefon

Po uderzeniu jego auta zginęła kobieta, ale winę zrzuca na śledzących go paparazzi. Bruce Jenner złożył rodzinie ofiary wyrazy współczucia.

Potrójna kolizja aut z udziałem byłego olimpijczyka i ojczyma Kim Kardashian zakończyła się śmiercią jadącej przed nim kobiety. SUV Bruce'a Jennera zepchnął jej lexusa na przeciwległy pas. Kobieta zmarła po czołowym zderzeniu z humvee . Podróżujący przez Malibu celebryta wyszedł z kraksy bez szwanku. 69-latka z sedana zginęła na miejscu. W wypadku ucierpiało w sumie siedem osób. Do nich Jenner skierował teraz swoje słowa.

Z głębi serca składam wyrazy współczucia rodzinie i ich najbliższym. Także tym, którzy bezpośrednio ucierpieli w straszliwym wypadku - napisał w oficjalnym oświadczeniu przesłanym do redakcji "US Weekly". - Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, przez co przechodzi rodzina ofiary. Modlę się za nich. Będę dalej współpracował w każdy możliwy sposób - dodał.

Jenner przeszedł test trzeźwości. Z własnej woli pojechał też do szpitala, gdzie zrobiono mu badania krwi. W jego organizmie nie było też żadnych niedozwolonych substancji. Tuż po wypadku powiedział, że śledzili go paparazzi.

Widzieliśmy wykonane przez nich zdjęcia. Na kilku pan Jenner trzyma w ręku telefon. To, czy w chwili wypadku używał go, ustalimy w toku śledztwa - stwierdził sierżant Philip Brooks z biura szeryfa hrabstwa Los Angeles.
Problemem jest dokładne ustalenie czasu wypadku. Czy np. miał miejsce 30 sekund po godz. 12.05 czy też 10 sekund później. Jeżeli ktoś skończył rozmowę wcześniej, to wyciąg z zapisu rozmów jest bezużyteczny - dodaje sierżant Brooks.

Policja nie traktuje Jennera jako sprawcy wypadku. Obecnie jest jedynie "uczestnikiem zdarzenia". Ten amerykański lekkoatleta, wieloboista i mistrz olimpijski z Montrealu z 1976 roku jest ojczymem Kim Kardashian i byłym mężem Kris Jenner. W zeszłym roku rozpoczął proces zmiany płci.

 

socha

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.