Woodstock, 17 sierpnia 1969 roku, tuż po godzinie 14. Przed tysiącami widzów na scenie pojawił się 25-latek z bujną, niesforną fryzurą. Wśród utworów, które zaśpiewał tego popołudnia, był też "With A Little Help From My Friends". Kiedy skończył, publiczność nagrodziła go długą, energiczną owacją. Czy ktoś dzisiaj pamięta, że to piosenka z repertuaru The Beatles? Podobno był to jeden z nielicznych przypadków, kiedy pierwotna wersja nie była tak dobra, jak interpretacja.
Wtedy właśnie narodziła się legenda, objawił się genialny interpretator, który sprawiał, że piosenki innych wykonawców w niesamowity sposób "zrastały się" z nim. Joe Cocker nadawał im nowe życie, a szczerością swojego charakterystycznego, schrypniętego głosu sprawiał, że często brzmiały lepiej, niż w oryginale.
To właśnie od Woodstock zaczęła się trwająca kilkadziesiąt lat kariera muzyczna tego byłego montera gazowego z Sheffield, choć tak naprawdę grać zaczął jako 15-latek w zespole The Avengers pod pseudonimem Vance Arnold.
East NewsPo Woodstock nagrał genialną płytę "With A Little Help From My Friends" (1969) i z rozpędu jeszcze jedną, zatytułowaną po prostu "Joe Cocker!". Jeszcze do 1972 roku było w porządku. Cocker koncertował z Jimi Hendrixem i Janis Joplin, a potem jego impet artystyczny jakby osłabł. Artysta w pełni uczestniczył w szalonym, narkotycznym życiu lat 70., które utonęły w oparach alkoholu. Cocker potrafił wtedy wyjść na scenę tak odurzony używkami, że z trudem łapał łączność ze światem i nie zawsze potrafił sobie przypomnieć tekst śpiewanej piosenki.
Gdybym był silniejszy psychicznie, mógłbym pokonać pokusy. W tamtych czasach nie było jednak odwyków. Narkotyki były łatwo dostępne, a ja nurzałem się w tym po same uszy. A kiedy już się wpadło w ciąg, trudno się było z niego wyrwać. Lata mi zajęło, żeby wyjść na prostą - wspominał później.
Równowagę odzyskał w latach 80. Powrót nie był artystycznie udany, ale Cocker przynajmniej zaczął nagrywać, a to już było coś. Pierwsza płyta nie była najlepsza, ale potem było już coraz lepiej. W 1982 roku otrzymał Grammy za zaśpiewaną w duecie z Jennifer Warnes piosenkę "Up Where We Belong", wykorzystaną w filmie "Oficer i dżentelmen" (w rolach głównych Richard Gere i Debra Winger). Interesujący "Civilized Man" z 1984 roku czy rewelacyjny "Unchain My Heart" z 1987 tylko ugruntowały jego artystyczną pozycję w branży muzycznej.
Zaczęło mu się również szczęścić w życiu prywatnym. W 1987 roku wziął ślub z Pam Baker, swoją drugą żoną.
Pam pozwoliła mi wydostać się z tego. Sprawiła, że zacząłem pozytywnie myśleć. Byłem bardzo zamknięty w sobie. To ona uświadomiła mi, że ludzie wciąż chcą słuchać, jak śpiewam i przekonała mnie, że mogę wyrwać się z zamkniętego kręgu - mówił .
Zdarzały się też i dość paradoksalne sytuacje w jego życiu. Ten Anglik, mieszkający w Kolorado, został poproszony o zaśpiewanie dla George'a Busha w 1989 roku. On, hipis, weteran Woodstock, w przeszłości karany za posiadanie narkotyków, miał zaśpiewać dla prezydenta USA, byłego dyrektora CIA. W jednym z wywiadów wspominał, że stracił wtedy głos .
To było jak poproszenie o występ dla rodziny królewskiej w Anglii. Dałem się namówić. Nie miałem zapatrywań politycznych. Gdybym jednak miał, bliżej byłoby mi do Demokratów. Ale wtedy naprawdę nie myślałem w ten sposób.
W tym samym wywiadzie odpowiedział dziennikarzowi na pytanie o owo charakterystyczne wymachiwanie ramionami, które bez mała stało się jego wizytówką. Jeżeli ktoś oglądał relację z Woodstock, to widział, że Cocker już wtedy wykonywał te przedziwne gesty.
Myślę, że to się wzięło z frustracji, że nigdy nie nauczyłem się grać na pianinie czy gitarze. Jak widzisz, już teraz nie jestem taki ożywiony, ale to po prostu sposób na wczucie się - jak jestem podekscytowany, to udziela się to też mojemu ciału.
Ostatnie lata życia Joe Cocker spędził z Pam na odludnej farmie w Kolorado. Nie zaprzestał aktywności artystycznej, jednak zaczął doceniać samotność, fizyczny kontakt z przyrodą. Lubił chodzić na ryby i na spacery ze swoimi psami. Zmarł 22 grudnia po długiej walce z rakiem płuc.
East NewsJacek Zalewski