• Link został skopiowany

Napisał dla niej monodram. Poruszający wpis Jaroszyńskiego: Czułem, ile kosztuje ją ta walka

Poruszające słowa przyjaciela Przybylskiej.

Krzysztof Jaroszyński jest autorem monodramu dla Anny Przybylskiej opartego na jej życiu. Na swoim Facebooku podzielił się wzruszającym wspomnieniem.

Krzysztof Jaroszyński scenarzysta, producent i artysta kabaretowy Annę Przybylską poznał przez Pawła Wawrzeckiego, z którym grała w serialu "Złotopolscy". To on zaproponował jej rolę w "Daleko od noszy".

"Spytaj, czy może zechce zagrać?" Odpowiedziała, że chętnie. Spotkaliśmy się gdzieś w kawiarni. Pierwsze wrażenie doskonałe: wesoła, bezpośrednia, ale i konkretna. Zapowiadało to dobrą współpracę. Zaproponowałem jej rolę stażystki, która niczego się na studiach nie nauczyła. Zgodziła się bez wahania. Jej wielkie, zaniepokojone oczy oddawały istotę całej postaci. Pierwszy Jej dialog w "Noszach" pamiętam do dziś: "Ordynator: Potrafi pani gipsować? Dr Karinka (Ania z tym swoim zachrypniętym basikiem): Znaczy...mówić językiem więziennym?" - pisał na swoim Facebooku.
Fotek/Reporter / REPORTER

Jaroszyński bardzo chwalił sobie współpracę z Przybylską: "pracowała z radością, która udzielała się reszcie". Z punktu widzenia producenta fakt, że zawsze przedkładała rodzinę nad karierę, bywał problematyczny.

Owszem, bywały problemy. Niespodziewanie prosi mnie o poważną rozmowę. Wyjeżdża z rodziną na dłużej do Turcji, bo Jarek dostał tam pracę.(Wiemy, czym była dla Niej rodzina). Powiedziałem, że będzie nam Jej brakować." To pisz sceny ze mną na zapas, jak się uzbiera, to dasz znać , ja tam jakoś sobie ułożę i przylecę na dzień czy dwa i to zgramy". I przylatywała - czytamy dalej w tym samym poście.
WBF

To dzięki Jaroszyńskiemu Przybylska i Bieniuk zagrali razem w serialu.

Raz - w sezonie "Szpital futpolowy"- namówiłem ją, żeby zagrała razem z Jarkiem. Przyjechał, zagrali. Z boku przyglądałem się, jak na próbie Ania instruuje Jarka, jak ma zagrać. W ich zwykłym zachowaniu wobec siebie było tyle miłości, że aż powietrze trzeszczało.

Pod koniec 2013 Anna Przybylska zaproponowała Jaroszyńskiemu, aby napisał dla niej monodram kabaretowy. Tekst miał być oparty na życiu aktorki. W małej włoskiej restauracji w Sopocie prowadzili długie rozmowy. Przybylska opowiadała mu swoje wspomnienia, zabawne anegdoty. W ciągu kilku miesięcy powstał monodram "Cała ja!", "który...nigdy nie ujrzy światła rampy".

W połowie lipca byliśmy po rozmowach z producentem, powstał projekt plakatu, ustalaliśmy miejsce na próby. Któregoś dnia spotkaliśmy się na sesji zdjęciowej Ani do plakatu. Gdzieś w atelier w Gdyni. Był upalny dzień, Ania wygłupiała się pozując, zdjęcia szły świetnie. Wpadł Jarek i jeszcze jacyś koledzy, rozsiedliśmy się w studiu, rozgadali, zaśmiewali...Wtedy widziałem Anię ostatni raz.
26 lipca (notabene imieniny Anny) przed 8.00 rano budzi mnie telefon. Artyści nie dzwonią do siebie o tej porze. Chyba, że to coś ważnego. To BYŁO ważne. Ania dziwnym, nieswoim głosem mówi, że dostała niedobre wyniki jakichś badań...guz i musimy na razie zawiesić terminy prób. Potem coraz rzadsze telefony. Potem już tylko maile. Wszyscy wiedzieliśmy, że stan jest poważny, ale nikt nawet w myślach nie dopuszczał najgorszego. Ostatni mail przyszedł w połowie czerwca. Treść serdeczna, ale poważna, między słowami czułem, ile kosztuje Ją ta walka. Ale płonęła nadzieją. Nie jestem pewien, czy Bóg potrzebował Jej bardziej, niż my.

Jaroszyński opublikował też materiały fotograficzne do plakatu spektaklu.

Screen z Facebook.com/pages/Krzysztof-Jaroszyński/Fot fot. Mariusz Mazurczak
Zobacz wideo

karo

Więcej o: