Związek Marty Paszkin i Pawła Bodzianny z programu "Rolnik szuka żony" nie tylko przetrwał próbę czasu, ale wszedł na kolejny etap. Para planuje wspólną przyszłość. Remontują swój dom i powoli szykują się do ślubu. Była uczestniczka miłosnego show pochodzi z Warszawy, ale postanowiła przenieść się na rolę do Pawła. Na Instagramie zorganizowała Q&A, w którym zdradziła, czego nie może zaakceptować w życiu na wsi. Do jednej rzeczy nie może się przyzwyczaić.
Więcej ciekawych artykułów przeczytasz na Gazeta.pl.
Marta i Paweł przez jakiś czas musieli mierzyć się z życiem w związku na odległość. Udało im się przetrwać wszelkie trudności, a teraz tworzą jedną z najbardziej zgranych par, które odnalazły miłość w programie. Paszkin postanowiła zostawić za sobą Warszawę i razem z córką przeprowadziła się na Dolny Śląsk.
Na InstaStories Marta zorganizowała Q&A, dzięki któremu fani mogą bliżej ją poznać. Jedno z pytań dotyczyło tego, czego nie lubi w życiu na wsi. Narzeczona rolnika przyznała, że nie lubi jeździć samochodem po ciemku, ale to nie koniec negatywów.
Boję się jeździć po ciemnu, a tu większość dróg jest leśna i nieoświetlona, plus dzień krótki - zaczęła.
Marta do tej pory mieszkała w stolicy, gdzie w każdej chwili miała dostęp do różnych sklepów i produktów. Na wsi okazało się to sporym utrudnieniem.
Utrudniony dostęp do produktów niecodziennego użytku. Ostatnio wypadł mi kolczyk z nosa i nie mogłam go kupić nigdzie w okolicy - dodała.
Mimo braku różnych produktów, z pewnością miłość tej dwójki wynagradza Marcie wszelkie niedogodności.