W poprzednim odcinku "Ameryki Express" Daria Ładocha spytała uczestników, kto z pary lepiej wykonuje zadania, a dla kogo znalezienie noclegu i transportu wydaje się łatwiejsze. Odpowiedzi uczestników były znaczące w najnowszym odcinku, bowiem lepszy zadaniowiec musiał ścigać się samotnie z dwoma plecakami, a jego towarzysz miał w pojedynkę wykonywać zadania.
ZOBACZ TEŻ: Bracia Collins chcą wyremontować auto pielęgniarki z Gliwic. W ten sposób walczą z hejtem
Pierwszym zadanie polegało na występach przed kolumbijską publicznością. W zadaniu najlepiej poradził sobie Paweł Deląg, który uraczył publiczność małym stand upem, co znacznie pomogło jego partnerowi, ponieważ ten otrzymał informację, gdzie jest meta. Inni nie mieli tyle szczęścia i musieli czekać na kolejne wskazówki.
Osobna podróż mocno dała się we znaki Karolinie Pisarek. Modelka nie lubi samotności i tęskni za rodziną, więc rozłąka z przyjaciółką podczas wyścigu była dla niej wyjątkowo trudna.
Ja z samotnością mało sobie radzę. W moim zawodzie to naturalne, że w bardzo młodym wieku opuszcza się dom rodzinny. Modelki są skazane na samotność - mówiła rozczulona.
W drugim zadaniu uczestnicy walczyli o wcześniejszy start dla swoich partnerów. W konkurencji, która polegała na utrzymaniu jak największej ilości worków, najlepszy okazał się Ernest. Partnerzy przegranych musieli podczas podróży minimum dwa razy zmienić środek transportu, co mocno utrudniło im zadanie.
Gdy uczestnicy podróżujący w pojedynkę dowiedzieli się, że meta jest w Mompox, musieli udać się tam jak najszybciej, aby uwolnić swoich partnerów, którzy byli uwięzieni w murach starego miasta. Większość uczestników zaczęła szukać swoich przyjaciół mniej więcej w tej samej chwili, toteż walka stała się jeszcze bardziej zacięta.
Jako pierwszy na macie pojawił się Paweł Deląg z Dariuszem Lipką. W tym odcinku ktoś musiał pożegnać się z programem. Padło na Patrycję Markowską i Żanetę Luberę, które na mecie pojawiły się jako ostatnie.
Kibicowaliście im?