Wojciech Kalarus zagrał jedynie epizod w "Uchu prezesa", ale zrobił to w sposób tak wyrazisty i przekonujący, że nie tylko ukradł show pozostałym aktorom, ale też zyskał sławę, o jakiej wcześniej mógł tylko marzyć. Minister Macierewicz jest w jego wykonaniu postacią budzącą grozę, wszechwładną i trochę szaloną. Respekt przed nim czuł nawet tytułowy prezes.
U Kuby Wojewódzkiego Kalarus opowiedział o tym, jak tworzył postać ministra Macierewicza.
Chciałem stworzyć postać, a nie znam osobiście pana ministra... - zaczął.
Na razie! - wszedł mu w słowo Wojewódzki.
Wyobraziłem sobie, jak mógłbym to zrobić, żeby się ludziom podobało. Stworzyłem postać z własnej wyobraźni przyjmując tylko z obserwacji z telewizji jego typowe spojrzenia i mimikę - kontynuował.
Wojewódzki zwrócił uwagę na pewną dozę szaleństwa w oczach Kalarusa, kiedy ten wcielał się w rolę ministra. Kalarus zapewnił, że to akurat nie było do końca grą.
Tego się nie musiałem uczyć, bo trochę mam - tłumaczył. Zobaczyłem u Macierewicza takie chytre, niebezpieczne spojrzenie, które mi się spodobało i uznałem, że muszę je wykorzystać.
Przyznał też, że w chwili obecnej przeżywa największy wzrost zainteresowania tym, co robi. Nie boi się jednak, że popularność i związanie jego wizerunku z postacią ministra Macierewicza naznaczy go zawodowo.
To jest paradoks, zyskał popularność grając świra, okazał się prawdziwym świrem - podsumował wizytę Kalarusa w swoim show Kuba Wojewódzki.
JZ