W ósmym odcinku swojego show Małgorzata Rozenek przybyła z pomocą Hotelowi Małopolska w Jaśle.
Dawno temu obiekt był modnym miejscem, ale jego dobra sława przeminęła z wiatrem. Dziś obecny dzierżawca nie potrafi przywrócić miejscu dawnego blasku - czytamy w opisie odcinka.
Zdiagnozowanie problemu nie zajęło prowadzącej dużo czasu. Po krótkich problemach z dotarciem do recepcji i wstępnym rekonesansie obiektu stwierdziła krótko:
Trzygwiazdkowy hotel. A nie spełnia standardu trzygwiazdkowego hotelu.
X-News/TVN
Zerwana zasłona, brak wykładziny i kabla do telefonu - nie takie rzeczy już Małgorzata Rozenek widziała w " Piekielnym hotelu ". Szybko okazało się, że prawdziwy problem leżał gdzie indziej - w relacjach pracowniczych. Pani Ewa, nominalnie recepcjonistka przyznała, że w hotelu w praktyce zajmuje się "wszystkim" pracując od 7 rano do 21. A szef Oktawian nie docenia jej pracy, sam wykonując trudne do określenia obowiązki.
Śniadanie, goście hotelowi, rozliczenia, faktury, zaopatrzenie, ustalenie menu....Zaczynam niemal mieszkać tutaj. Myślę, że Oktawian świadomie wykorzystuje fakt, że bardzo lubię to miejsce, kocham ten charakter pracy, kontakt z ludźmi - powiedziała.
Spytana o to, jak taki stan rzeczy znosi jej maż, przyznała:
Powiedział, że może w końcu zamieszkałabym we własnym domu, a nie tylko w "Małopolskim".
Naprowadzona przez Rozenek recepcjonistka przyznała, że czuje się niedoceniona. Oktawian nie widział problemu.
To co ona robi, to po prostu tak ma być, tak ma funkcjonować. Tutaj za nic się "dziękuję" nie należy. Za to dostaje pieniążki i tyle.
Interwencja prowadzącej stała się konieczna. Rozenek wzięła dwójkę na rozmowę i wysłała panią Ewę na 24-godzinny urlop.
Na tym, o czym nawet nie wiesz, cierpi jej małżeństwo - starała się wytłumaczyć szefowi.
Zostawiony samemu sobie Oktawian musiał zmierzyć się z takimi wyzwaniami jak brak poduszki, ręczników, przedłużacza i niedziałająca lampa. Schody zaczęły się, gdy skończył się węgiel do pieca - szef nie wiedział ile worków zamówić. Telefon do niedocenionej pracownicy stał się konieczny.
Screen ze strony: hotel-malopolska.pl
Tymczasem Rozenek i eksperci szukali sposobu na uratowanie hotelu. Prowadząca zabrała Oktawiana do konkurencyjnego obiektu, by udowodnić, że dzierżawca hotelu Małopolska życzy sobie za pobyt w nim zbyt dużą opłatę. Zasugerowała też, by wykorzystać fakt sąsiadowania z winnicą i oferować gościom wycieczki do niej. Z początku oporny na zmiany szef hotelu wreszcie przyznał rację Rozenek.
Teraz dopiero zajarzyłem, o co Małgosi chodziło - podsumował.
Na tym się nie skończyło. Oktawian zrozumiał swoje błędne podejście do traktowania personelu. Pani Ewa doczekała się pocałowania w rękę, obietnicy kończenia pracy o 16-stej i słowa "dziękuję".
Jest taka satysfakcja, odczucie docenienia, tego, co przez tyle lat robiłam, a nikt nie zauważał tego, nie doceniał - przyznała pani Ewa.
Można powiedzieć, że misja Rozenek się powiodła. Z jednym wyjątkiem. Elewacja, która wprawiła prowadzącą w niemałe przerażenie (jak się okazała pomysłu i autorstwa szefa), przetrwała rewolucję.
Elewacja jest bardzo kiczowata. Kiedy zobaczycie wiejską elewację, to skręćcie w tym kierunku - stwierdził pewny swego Oktawian.
Facebook.com/hotelmalopolska
Jak myślicie, klienci faktycznie będą skręcać w stronę hotelu "Małopolska"? Zmiany przeprowadzone przez Rozenk w tym pomogą?
em
Pobierz nową aplikację Plotek.pl Buzz na telefony z Androidem