Powoli przyzwyczailiśmy się, że żelaznym punktem show Kuby Wojewódzkiego jest za każdym razem inna Wodzianka. W tym odcinku było jednak inaczej niż dotąd.
Poproszę o wodę konopną - to Liroy otrzymał honorowe zadanie wywołania aktualnej Wodzianki.
Brawo, nasza nowa Wodzianka! - krzyknął Wojewódzki.
Jednak jej nieobecność przedłużała się. Już wiedzieliśmy, że tym razem niespodzianka będzie większa, ale nie wiedzieliśmy, jaka.
Czekamy, czekamy... prosimy, brawo, brawo - Wojewódzki wstał i wyjrzał, dlaczego u licha, wciąż nie ma Wodzianki?
Jak długo można bić brawa? Wojewódzki wydawał się być naprawdę zaniepokojony.
Przepraszam bardzo, pewnie się jeszcze... brawo, brawo - powtarzał w kółko najwyraźniej zdezorientowany Wojewódzki.
Tego jeszcze nie było! Wyszedł za kulisy w poszukiwaniu Wodzianki!
Jezus Maria, zostawcie ją, gdzie ją ciągniecie, zostawcie ją. Jezu, przepraszam, ja pierdzielę, zobaczcie, Jezus Maria, został po niej tylko szalik! Przepraszam, wielkie brawa... Jezus Maria. Bardzo chciałem, żebyście poznali moją mamę, ale się speszyła... dzisiaj wyjątkowo...
Z moją mamą ucięły sobie pogawędkę - zareagował Liroy.
Myślicie, że naprawdę mama Kuby Wojewódzkiego miała być Wodzianką? W końcu formuła programu zakłada, że nawet Wojewódzki nie wie, kto przyniesie wodę, więc może była to tylko próba opanowania kompletnie nieprzewidzianej sytuacji?
alex