Za nami czwarty odcinek kulinarnego show. To przełomowy moment dla uczestników - po raz pierwszy weszli do kuchni "MasterChefa" i stanęli do bezpośredniej walki na potrawy.
Na dobry początek jury przygotowało swoim podopiecznym niespodziankę - na każdego czekała skrzynka z tajemniczymi produktami, z których należało przyrządzić autorską potrawę.
Bohaterem dania okazał się karp! Zadaniem było przyrządzenie go w oryginalny sposób, a nie tak, jak w wigilię. Na przygotowanie ryby uczestnicy dostali godzinę. Spośród czternastu potraw jurorzy wyróżnili trzy. Miłe słowa skierowali najpierw do Mikołaja Reya. Jedyne zastrzeżenia miała Magda Gessler:
To danie jest pyszne, ale bardzo asekuracyjne.
Idir Makoudi również usłyszał wiele komplementów na temat swojego dania, jednak najlepszy okazał się Miłosz Wyrwicz. Chociaż bardzo się stresował, to jego wersja karpia zachwyciła jury.
Ja nie czuję, że jestem z kucharzem amatorem, ale już z fachowcem prawie. Trudno coś więcej powiedzieć - po prostu brawo! - wyraził uznanie Michel Moran.
W nagrodę spośród trzech produktów mógł wybrać jeden, którego uczestnicy użyją w kolejnej konkurencji. Agnieszka Sulikowska była pełna obaw, szepnęła tylko:
Boże, jak on coś wybierze, to padniemy wszyscy...
W spiżarni "MasterChefa" jako składnik do deseru Miłosz wybrał czekoladę. Agnieszka miała rację, uczestnicy PRAWIE padli:
Nogi mi zmiękły, jak zobaczyłem czekoladę - zwierzył się Błażej Koperski.
Tymczasem Miłosz otrzymał przywilej, z którego skorzystał: zrezygnował z uczestnictwa w konkurencji i patrzył na zmagania kolegów z balkonu.
W tej konkurencji inna trójka uczestników zasłużyła na pochwały. Jako pierwszy przed jury ze swoim deserem stanął Maciej Koźlakowski.
Michelowi czekoladowe awokado bardzo posmakowało, miał tylko jedno zastrzeżenie:
Następnym razem obieraj winogron!
Agnieszka niepotrzebnie panikowała, bo jury również ją wyróżniło.
Danie pierwsza klasa, gratuluję! - usłyszała z ust Ani Starmach.
I chociaż Magdę Gessler zachwycają kreatywne rozwiązania Janka Paszkowskiego -
Kopnął czekoladę w d**ę solą!
- to deser Michała Muskały został wybrany jako trzeci z najlepszych.
Zwycięzca tej konkurencji w nagrodę sam będzie mógł wybrać skład swojej drużyny, która w kolejnym odcinku zmierzy się z pozostała szóstką uczestników. Ten zaszczyt przypadł w udziale Maćkowi.
Gdy przyszła pora na wytypowanie najgorszego dania, strach obleciał wszystkich uczestników.
Jeden z deserów był zupełnie żaden. Nie do zaakceptowania na poziomie kuchni "MasterChefa" - ostrzegała Gessler.
Monika Goździalska wiedziała, że wystąpi przed jurorami ze swoim słabym deserem.
To jest zupełnie do dupy, mam tego pełną świadomość - skwitowała.
Przy drugim deserze Anna Starmach nie kryła rozgoryczenia na Michała Kwaśnika:
Zobaczyliśmy na talerzu papę. Jestem zła, jestem na Ciebie zła! (...) Jak byłam mała tego typu kleiki dostawałam na bolący brzuszek - grzmiała.
Michel z kolei załamał się improwizacją Mikołaja Reya. Ten chciał upiec brownie, lecz niestety coś poszło nie po jego myśli. Postanowił więc swój deser obrócić w żart. Nazwał go "Rozbitki z Karaibów". Moran tylko machnął ręką.
Jury zadecydowało, kto pożegna się z programem. Jako pierwsza ze łzami z "MasterChefa" odpadła Monika Goździalska. Niestety nie usłyszeliśmy kultowego już "oddaj fartucha", bo kluczową kwestię wypowiadała tym razem Magda Gessler, a nie Moran.
Jurorzy mieli jednak dla kucharzy złe wiadomości. Ponieważ ta konkurencja ich przerosła, za karę odpadła również druga osoba. Wybór padł na Michała Kwaśnika.
Za tydzień uczestnicy zmierzą się w konkurencjach drużynowych. Przekonamy się, kto znów spakuje walizki i opuści kuchnię "MasterChefa".
fabio