Co się stało Zamachowskiej, gdy prowadziła Sopot i dlaczego Chylewska na scenie ma zawsze długie suknie. Paulina Drażba o kulisach festiwali

Pamiętam te ciepłe noce spędzone przed telewizorem. Wielkie gwiazdy, zjawiskowe stroje, wzruszające koncerty. Festiwale polskiej piosenki zawsze oglądałam z wypiekami na twarzy. Na szczęście nie potrafię śpiewać, więc karierę muzyczną wykluczyłam od razu. Piosenkę "Śpiewać każdy może" nuciłam w odosobnieniu, nie przypuszczając nawet, że kiedyś, dzięki zaawansowanej technice, te słowa staną się prorocze. Paulina Drażba, dziennikarka i prezenterka telewizyjna przez 8 lat związana z "Pytaniem na śniadanie" w TVP2, pisze dla nas o kulisach polskich festiwali.

Kiedy w 2009 roku okazało się, że będę miała szansę podglądać zza kulis sopocki festiwal, który wtedy nazywał się Sopot Hit Festiwalem, byłam bardzo podekscytowana, przyznaję. To wydarzenie transmitowała telewizyjna Dwójka.

Monika Zamachowska i utrata głosu

W roli prowadzących, między innymi, Monika Zamachowska i Beata Sadowska. Pamiętam, że Monikę spotkało wtedy coś, co jest jednym z najczarniejszych snów każdego prowadzącego: utrata głosu. Na scenę wyszła zachrypnięta, ale nie ustępowała współprowadzącemu Rafałowi Królikowskiemu na krok.

Dziś dodaje, że Rafał próbował ratować sytuację :) Znalazłam kilka zdjęć sprzed 6 lat, przygotowywałam wtedy artykuł o kreacjach i makijażu Moniki, autorstwa Jolanty Jagodzińskiej. Zdjęcia też robiła Jola (dziękuję!). Muszę przyznać, że Monika wcale się nie zmieniła;) I apeluję, pokazuj nogi!

Monika Zamachowska
Monika Zamachowska fot. Jolanta Jagodzińska

fot. Jolanta Jagodzińska

Nowy festiwal w Sopocie i nowa prowadząca

Zmienił się za to sam festiwal. Dziś wydarzenie o nazwie SuperHit Festiwal transmituje Polsat. Zakończył się w niedzielę. Imprezę prowadziły gwiazdy stacji, ale również debiutująca w tej roli Agnieszka Kaczorowska. Nie będę ukrywać, że bardzo trzymałam za nią kciuki. Spędziłyśmy w ubiegłym roku kilka wspólnych dni podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Maroku. To bardzo skromna, pracowita i szalenie zdolna dziewczyna. Kiedy zbliża się kolejna edycja "Tańca z gwiazdami" , ma iskierki w oczach. Kocha ten swój taniec. Debiut na sopockiej scenie, ależ to musiało być dla niej wydarzenie! Poprosiłam ją o komentarz.

Emocje związane z wystąpieniem na scenie Opery Leśnej były ogromne. Pierwszy raz mogłam tam stanąć i to przed tak liczną i fantastyczną publicznością! Najtrudniejszy był ten pierwszy krok, jak w piosence, a potem było już coraz łatwiej. To było duże wyzwanie, ponieważ występowałam w roli innej niż zwykle, ale nie ukrywam, że bardzo mi się spodobało. Bardzo się cieszę , że dostałam takie zadanie i że mogłam spróbować , to świetne nowe doświadczenie. Myślałam, że nie będę się denerwować, ale trema przyszła tuż przed samym koncertem. Myślę, że udało mi się jej nie poddać i czuję, że po tym przeżyciu już żadna scena mnie nie przerazi. - wyznała.
Agnieszka Kaczorowska
Agnieszka Kaczorowska Kapif

Kapif

Jest dumna, że ten "pierwszy raz" przeżyła w Sopocie, na SuperHit Festiwalu w Polsacie. Rozumiem ją doskonale, jej podekscytowanie. Znam tę energię i adrenalinę. Występy na dużej scenie, z publicznością, to coś niesamowitego. Trudno opisać to słowami.

Debiuty

Ja nie debiutowałam w Sopocie, ale miałam okazję prowadzić mniejsze i większe gale na różnych polskich scenach. Między innymi Dni Otwarte TVP, które z minuty na minutę zmieniały się w muzyczno-taneczne święto. Tłum ludzi tańczący z nami na scenie i pod sceną do piosenek, na przykład Rafała Brzozowskiego, dodawał energii i zachęcał do tego, żeby dać z siebie jeszcze więcej. Trema znika po chwili, musisz dać radę, po prostu. Zwłaszcza, jeśli twoimi gośćmi za chwilę mają być koledzy z pracy, gwiazdy telewizji.

Paulina Drażba i Mateusz Szymkowiak
Paulina Drażba i Mateusz Szymkowiak AKPA
Paulina Drażba i Mateusz Szymkowiak / AKPA

Pamiętam, że kilka miesięcy przed tym wydarzeniem spełniło się moje jeszcze inne wielkie marzenie. Eska Music Awards 2012 w Kołobrzegu. Razem z Mateuszem Szymkowiakiem wręczaliśmy nagrodę w kategorii debiut. Na żywo w telewizyjnej Dwójce. To była pierwsza kategoria, my debiutowaliśmy i wręczaliśmy nagrodę debiutantce. Nigdy nie zapomnę momentu, kiedy Joanna Koroniewska i Krzysztof Jankowski wyczytali nasze nazwiska, weszliśmy po schodkach, Mateusz na wszelki wypadek trzymał mnie za rękę, znaleźliśmy się na scenie i zobaczyliśmy przed sobą morze wiwatujących ludzi!

Paulina Drażba i Mateusz Szymkowiak
Paulina Drażba i Mateusz Szymkowiak Kapif

Kapif

Uwierzcie, że takie wydarzenia to nie tylko uczta dla tych, którzy siedzą przed telewizorem, wielka frajda dla tych, którzy stoją przed sceną, ale również największa radość dla każdej z tych osób, które mają szansę choć na chwilę stanąć na scenie. Wręczyć nagrodę, zaśpiewać, poprowadzić. Jula została debiutantką roku i tak wspólnie debiutowałyśmy jeszcze kilka razy. Na przykład w 2013 roku na Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu.

Magia Opola

To dla mnie festiwal szczególny. Przyznaję się do tego po raz pierwszy: od lat prywatnie jestem wierna starym polskim piosenkom. Tym z duszą, śpiewanym od lat na opolskiej scenie. Mimo że muszę znać muzyczne nowości, orientować się w polskiej i zagranicznej muzyce, Irena Santor, Anna Jantar, Irena Jarocka - to moje muzyczne gwiazdy. Dlatego co roku najbardziej czekam na opolski festiwal. Tam pachnie polską piosenką.

Scena w Opolu
Scena w Opolu Instagram.com/paulinadrazba
Instagram.com/paulinadrazba

Kiedy dwa lata temu wysiadłam z pociągu na opolskim dworcu, przemiły pan taksówkarz westchnął i powiedział:

Proszę pani, kiedyś to były festiwale! Każdy wysiadał z tego pociągu. Woziłem Marylę Rodowicz, spotykało się gwiazdy w restauracjach i knajpach.

Może wrócimy do przeszłości? Irena Santor ma takie wspomnienie:

Opole zostało zorganizowane tak naprawdę z dnia na dzień. Bardzo króciutko to trwało, kiedy się okazało, że tak, będzie festiwal w Opolu. Ja podobno miałam w tym pierwszym Opolu wystąpić. Nic o tym nie wiedziałam (...). Opole się odbyło, a ja się potem dowiedziałam z prasy, że właśnie miałam wystąpić, ale nie chciałam, że ja gwiazdorzę, że podobno chciano nawet wysłać samolot wojskowy po mnie do Poznania - wspomina z rozbawieniem. - Ja bym bardzo chciała, żeby mnie w życiu spotkało coś takiego, takie wyróżnienie, żeby po mnie przysyłano samolot wojskowy, no ale niestety to była nieprawda. Plotek było dużo, więc moje wspomnienie z Opolem wiąże się najpierw ze stroną tak zwaną plotkarską.

To był rok 1963, a jak niewiele się zmieniło:) Na szczęście Irena Santor 3 lata później wystąpiła na opolskiej scenie, zdobywając pierwszą nagrodę w kategorii premiery. Śpiewała wtedy utwór "Walc Embarras". Na stronie opolskiego festiwalu można znaleźć mnóstwo ciekawych historii związanych z imprezą. Główną nagrodę pierwszego festiwalu zdobyła "Piosenka o okularnikach" śpiewana przez Kazimierę Utratę, a nagrody przyznano również twórcom, czyli Agnieszce Osieckiej i Jarosławowi Abramowowi. Agnieszka Osiecka wspominała, żeby była to "fura pieniędzy" - 4 tysiące złotych. W piosence tytułowi okularnicy "wiążą koniec z końcem za te polskie dwa tysiące. Itp., itd., itd."

Tymczasem w pierwszej wersji pointa brzmiała: "Potem żyją na wsi w mieście, za te polskie tysiąc dwieście". I to cenzura uznała za zbyt niski poziom wynagrodzenia i Osiecka musiała dokonać korekty -   czytamy na stronie opolskiego festiwalu.
Irena Santor
Irena Santor Dominski/Reporter / /EAST NEWS

Dominski/Reporter/EAST NEWS

Bo w Opolu musi padać

Po wręczeniu pierwszych opolskich nagród do publiczności ze sceny przemówił Jerzy Waldorff, mówiąc między innymi:

Chciałbym, aby Opole miało tytuł Opole - stolica piosenki polskiej.

Jego słowa okazały się prorocze. Pamiętam, że dwa lata temu, podczas pierwszego dnia opolskiego festiwalu, spadł deszcz. Bywalcy szybko mnie uświadomili: taka jest tradycja. Gdyby nie padało - wtedy trzeba by się było martwić. I rzeczywiście, podczas drugiej edycji festiwalu była potężna ulewa. Tylko, że wtedy ani widownia, ani estrada nie były zadaszone. Publiczność wpadła w panikę, a organizatorzy mogli liczyć tylko na konferansjerów. Na scenie pojawił się Jacek Fedorowicz.

Zdaje się, że u państwa nieco mży. U mnie też troszeczkę pokapuje, o ile jestem w stanie to zauważyć, ale jestem przekonany, że zaraz przejdzie, będzie cudowna pogoda, znowu będziemy mogli się opalać, tak jak na koncertach popołudniowych - powiedział.

Widownia została, a Lucjan Kydryński, który wówczas festiwal prowadził, zaproponował, aby wspólnie zaśpiewać, bez akompaniamentu, bo instrumenty zamokły.

Po chwili cały amfiteatr śpiewał zaintonowany przez konferansjerów pierwszy przebój tamtego festiwalu: "O mnie się nie martw" - czytamy na stronie Festiwalopole.tvp.pl.

Ależ to były czasy! Rozbawiła mnie jeszcze jedna historia, choć podejrzewam, że głównemu bohaterowi nie było do śmiechu. W 1964 roku na opolskiej scenie miał pojawić się Edward Linde-Lubaszenko, zwycięzca festiwalu piosenki studenckiej w Krakowie.

W Opolu występował z zespołem Tajfuny. Poprzedziły to nieliczne próby. Lubaszenko - jak wspomina - wypożyczył "kostium marynarski, ni to frak, ni to spodnie jakieś sztuczkowe". Niestety, silny wiatr zdmuchnął muzykom nuty, a najbardziej zdezorientowany był pianista. Muzycy więc grali swoje, a Lubaszenko śpiewał swoje - m.in. popisał się niskim basem. Gdy skończył się utwór, wysłuchał nielicznych oklasków, zdjął marynarski kołnierzyk i powiedział: "Do widzenia". Nie było to tylko pożegnanie opolskiej publiczności, ale także poniechanie uprawiania działalności piosenkarskiej.

Edward Linde Lubaszenko
Edward Linde Lubaszenko Gerard/REPORTER / REPORTER

Gerard/REPORTER / REPORTER

Przygody na 50. festiwalu

Moja wizyta w Opolu była wyjątkowa: świętowano 50-lecie Festiwalu. Najpierw towarzyszyłam gwiazdom za kulisami, podglądając ich przygotowania z kamerą "Pytania na śniadanie", nagrywałam wywiady, w nocy materiały montowaliśmy w opolskim ośrodku TVP, a rano widzowie Dwójki mogli obejrzeć specjalne wydanie "Czerwonego dywanu" prosto ze stolicy polskiej piosenki. Moimi pierwszymi gośćmi byli Rafał Brzozowski i Jula. Przygód, a właściwie przeszkód było mnóstwo. Dziś to oczywiście piękne wspomnienia.

W Opolu była Kasia Kolwińska, wizażystka, która od kilku dobrych lat mnie maluje. Tak miało być i tamtego poranka, tylko tym razem Kasia stała się na chwilę również moją stylistką. Nie zdążyłam pomiędzy montażem a wejściem na żywo pojechać do hotelu i się przebrać, więc nie miałam rano w czym wystąpić. Kasia przyniosła mi wtedy swój piękny jeansowy kombinezon, który był na mnie za duży przede wszystkim w biuście. I spadał. Spięłyśmy go agrafką, założyłyśmy kurtkę i Kasia w strachu zza kamer obserwowała wejście.

Zanim jednak do niego doszło, musiałam w tak zwanej słuchawce usłyszeć Warszawę, czyli głos wydawcy, którym był wtedy Marcin Sępiak. Miał odliczać czas do wejścia. Słynne "3,2,1 - jesteś". W związku z tym, że nie byliśmy jedyną ekipą, która miała łączenie o poranku, panowało zamieszanie. Warszawy więc nie słyszałam. Na miejscu była na szczęście Justyna Podlecka, niezawodna kierowniczka produkcji. Zadzwoniła do Marcina, rozmawiała z nim przez telefon, a mi dawała znaki. Kilka sekund przed anteną usłyszałam "w uchu" głos Marcina. I wszystko się udało.

Paulina Drażba
Paulina Drażba Kapif

Kapif

Taki był mój opolski debiut. Maryla Rodowicz swój wspomina trochę inaczej:

To był 1968 rok, bardzo nieudany debiut. Pamiętam dokładnie każdy szczegół, każdą minutę , co miałam na sobie. Po prostu dostałam taką piosenkę z przydziału od dyrekcji opolskiej i to był walczyk. Ja śpiewałam w klubach studenckich rock and rolla, a tutaj walczyk z orkiestrą, no po prostu nie wiedziałam, gdzie ręka prawa, lewa, byłam zagubiona na tej dużej scenie i zupełnie to nie była moja skóra. Ale już w następnym roku dałam czadu, już miałam swoich muzyków, już wiedziałam, o co chodzi, byłam bardziej odważna. To jest taka rada dla debiutantów: żeby szli za głosem serca i żeby nie dawali sobie niczego narzucić- mówiła mi w wywiadzie dla "Pytania na śniadanie".

Opolskie emocje przeżywałam tak mocno raz jeszcze już w Warszawie. Moim gościem była Natalia Niemen, która na opolskim festiwalu odważyła się zaśpiewać "Dziwny jest ten świat". Kiedy siedziałam przed telewizorem, miałam ciarki na całym ciele, a kiedy Natalia siedziała w studiu telewizyjnym przede mną, miałam w oczach łzy. Są takie spotkania, które zostają w nas na zawsze. To takie właśnie było.

Natalia Niemen
Natalia Niemen Kapif

Kapif

Perypetie prowadzących

Zanim się rozkleję, jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Prowadzący opolski festiwal. To prawdziwe legendy. Ten festiwal prowadzili najwięksi, gwiazdy telewizji i estrady: Irena Dziedzic, Krystyna Loska, Grażyna Torbicka, Lucjan Kydryński (który miał również przyjemność zapowiadać występy żony, Haliny Kunickiej, a nawet raz zaśpiewał z nią "Balladę o dobrej żonie" w 1974 roku) czy Edyta Wojtczak, która była jedną z prowadzących na przykład w 1973 roku.

Pojechałam do Opola cała speszona i niepewna, czy sobie poradzę, a jedyne, co mnie trzymało przy życiu to Lucjan Kydryński, z którym miałam prowadzić - wspomina popularna prezenterka telewizyjna.

Na stronie opolskiego festiwalu znajdziemy dalszy ciąg tej opowieści:

Podczas prób w amfiteatrze wszystko było wspaniale. Ale przyszedł koncert. Wojtczak wychyliła się zza kulis, zobaczyła morze głów i sparaliżowało ją. Zatrzymała się i chciała uciekać za kulisy, ale w tym momencie wkroczył Lucjan Kydryński i zaaplikował "życzliwego kuksańca pod łopatkę". Potem była bardzo długa droga do mikrofonu, powitanie publiczności i powoli odkorkowało się.

W tym roku sobotni koncert Superpremiery poprowadzi Paulina Chylewska, prezenterka telewizyjnej Jedynki.

Prowadzenie festiwalu w Opolu to dla mnie zawsze wielka nobilitacja (w końcu na tej scenie występowali najwięksi telewizyjni gracze), wielki stres (najczęściej mam długie suknie, więc nie widać, jak trzęsą mi się nogi:)) i wielkie zadanie. Poprowadzenie ponad dwugodzinnego koncertu nigdy nie jest łatwe, a w tym roku stanę na scenie w towarzystwie Paranienormalnych. Będzie zatem niestandardowo, ale paradoksalnie - może łatwiej?:) - powiedziała.

Przyznaję, że byłam ciekawa, w czym wystąpi Paulina. To jedna z najzgrabniejszych telewizyjnych dziennikarek, która może pozwolić sobie na każdy, nawet najbardziej odważny krój. Paulina przyznaje, że myśli o kreacjach kilka miesięcy przed festiwalem.

W tym roku wspomagają mnie projektantki: Natalia Jaroszewska, Rina Cossack i Anna Krzyżanowska oraz jedyny, niepowtarzalny i niezawodny stylista Olaf Kasperski. Charakter stroju zależy oczywiście od samego koncertu. Tym razem ma być mega "glamour", a więc elegancko, z klasą i połyskiem - zdradza.
Paulina Chylewska i Aleksandra Rosiak
Paulina Chylewska i Aleksandra Rosiak KAPiF
KAPiF

W związku z tym, że Superpremiery składają się z kilku części, będziemy mogli zobaczyć Paulinę w dwóch, a może nawet trzech kreacjach. Nie ukrywajmy, na to też się czeka. Ja czekam na pewno.

Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu rozpocznie się 12 czerwca i będzie transmitowany na antenie telewizyjnej Jedynki. Jak dodaje Paulina Chylewska:

Mam takie poczucie, że, poza pracą, którą każdy z nas ma do wykonania, po prostu fajnie tam być  - stwierdza.

Paulina Drażba

Pobierz nową aplikację Plotek.pl Buzz na telefony z Androidem

Więcej o: