• Link został skopiowany

"Radosław, chodź idziemy do domu!". I poszli. Stoły się przewracały, a fotoreporterzy oszaleli

Szkoda, że nie było popcornu. Bardzo go brakowało, gdy oglądało się widowisko, jakie Radosław Majdan i Małgorzata Rozenek do spółki z fotoreporterami zrobili podczas konferencji ramówkowej TVN.

Najpierw była część oficjalna. Gwiazdy prezentowały się na wybiegu, widzowie klaskali, a Marcin Prokop i Szymon Hołownia żartowali . Małgorzata Rozenek w czarnej mini od Valnetino promowała swój nowy program "Piekielny hotel", a pewność siebie biła z niej na każdym kroku.

Dzień dobry panie dyrektorze - jako jedyna z gwiazd przywitała się z wybiegu z Edwardem Miszczakiem , mimo że bez mikrofonu, to na tyle głośno, że wszyscy ją słyszeli.

Za kilkanaście minut miało dojść jednak do bardziej spektakularnego powitania. Gdy prezentacja wiosennej oferty zakończyła się, gwiazdy i dziennikarze rozproszyli się po całej scenie i zajęto się indywidualnymi wywiadami.

Nagle rozmowy w podgrupach zagłuszył szum migawek. Oho! Ktoś pozuje. Potem tupot. Fotoreporterzy z każdego kąta sporej hali Praskiej Drukarni rzucili się w jedno miejsce. Jak śnieżna kula, błyskająca fleszami masa przemieszczała się od drzwi w stronę sceny. Słychać huk przewróconych barierek. Kto przyszedł? Tłum zasłania. Odwraca się nawet Agnieszka Szulim.

Co tam się dzieje? - dziwi się.

Radosław Majdan przyjechał po (narzeczoną?) Małgorzatę Rozenek. Przywitał się z nią, po czym usiadł z boku i czekał aż dokończy wywiady. Ona zapowiedziała, że zostanie do końca, kolejka dziennikarzy, czekających do niej nie malała. Prawie nikogo już nie było, gdy Rozenek decyduje zakończyć na dziś pracę. Krokiem modelki w asyście dziennikarzy przemierza scenę, rzut oka na widownię i...

Radosław, chodź! Idziemy do domu - zawołała do Majdana.

I prawie się udało. Prawie, bo jak on zjawił się u jej boku, fotoreporterzy znów dostali amoku. Stół nie przeżył starcia z rozbłyskanym tłumem. Kilka szklanek i kieliszków także. Zatrzaskują się drzwi czarnego audi. Ramówka oficjalnie została zakończona. Nie ma już komu robić zdjęć. Ofiar w ludziach nie było.

karo

Więcej o: