• Link został skopiowany

Piotr K. usłyszał zarzuty. Nazywany "najmłodszym polskim milionerem". Niedawno mówił jeszcze: J*bać, nic się nie bać. Kim jest?

"Najmłodszy polski milioner", "król suplementów", "geniusz" i celebryta - jak na 23-latka całkiem sporo określeń, które mówią o nim "wszystko". Miała być kariera jak z bajki, a skończyło się aresztem i postawieniem zarzutów. Kim jest Piotr K., którego upadek właśnie śledzimy?

Piotr K.

Postać 23-letniego Piotra K. to modelowy przykład, że w biznesie, ani zresztą gdziekolwiek indziej, kariera na skróty nie istnieje. To także przykład, że jeżeli już na początku historii mamy coś na kształt "happy endu", to potem może już być tylko gorzej. Błyskawiczna kariera jak z amerykańskiego snu o pucybucie, który został milionerem i równie szybki upadek. Otworzył klinikę  medycyny estetycznej, sprzedawał suplementy diety i preparat do wybielania zębów, skończył w areszcie, z którego właśnie wyszedł za ogromną kaucją. Aferzysta, marzyciel, geniusz, czy pechowiec? A może po części Piotr K. jest każdym z nich?

Od najmłodszych lat, dzień w dzień budziłem się z szeroko otwartymi oczami i marzyłem o rzeczach, z których inni się śmiali. Marzyłem, aby kiedyś stanąć na szczycie swojego biznesu i powiedzieć: "Zrobiłem to tylko i wyłącznie sam". Jeśli ma się wielkie marzenia, trzeba jeszcze więcej pracować - lamborghini samo nie podjedzie pod twój dom. Dlaczego klinika? Fascynuje mnie młodość, wieczność, rzeczy, które nie przemijają. Stąd nazwa kliniki: "Estinity" - połączenie Estetyczności i Infinity, czyli nieskończoności. Kto nie chciałby mieć kontroli nad czasem? My w pewien sposób oszukujemy czas - mówił w słynnym już wywiadzie dla naTemat.

Dzisiaj ten marzyciel ma postawionych przez prokuratora 6 zarzutów. Te najcięższe dotyczą oszustwa i usiłowania popełnienia oszustwa.

Wiele osób, które składały zawiadomienia do prokuratury i zostało przesłuchanych w charakterze pokrzywdzonych, zeznało, że otrzymały suplementy diety inne, niż zamawiały lub nie otrzymały ich wcale - powiedział dla portalu Pieniadze.gazeta.pl Wojciech Sołdaczuk, zastępca prokuratora rejonowego dla Warszawy-Mokotów.

Kolejny zarzut dotyczy wysyłania wezwań do zapłaty za suplementy do osób, które ich nie zamawiały. Jest jeszcze zarzut oszustwa na szkodę konkretnej osoby, zarzut z ustawy o kosmetykach i dwa zarzuty z ustawy o prawie farmaceutycznym. Wkrótce po postawieniu zarzutów, Piotr K. wpłacił 200 tys. kaucji i opuścił areszt. Prokuratura nie zgadza się z orzeczeniem sądu. Do tego dochodzą zeznania Bartosza Witakowskiego, wspólnika biznesowego Piotra K. Witakowski zeznał, że Piotr K. miał u niego szukać pomocy przy "uciszeniu" kogoś.

"Czy znasz kogoś, kto mógłby wywieść do lasu tego człowieka?". Myślę, że mówił poważnie, bo z tego, co wiem, później kierował takie prośby do innych osób - mówił w wywiadzie, który możecie obejrzeć poniżej.

Drożdżówki i miliony

Piotr K. ma zaledwie 23 lata i we wszystkich wywiadach podkreśla, że do milionów doszedł wyłącznie dzięki własnej determinacji, oszczędzaniu i ciężkiej pracy. Żeby otworzyć swoją pierwszą klinikę z medycyną estetyczną, potrzebował 300 tysięcy. Jak je zdobył?

Kiedy wszyscy za młodu kupowali chipsy, batony bądź wydawali pieniądze na ubrania, ja każdy grosz odkładałem z myślą o marzeniach. Wiele razy przechodziłem głodny obok sklepiku z drożdżówkami za 1,20 zł - i mówiłem sobie, że za pięć takich drożdżówek kiedyś kupię segregator, w którym będę trzymał dokumenty firmy. I jak wszyscy się bawili, wychodzili, spotykali, ja pracowałem naprawdę ciężko. Potrafiłem oddać krótkotrwałe uciechy w zamian za długofalowe inwestycje i cele - mówił w cytowanym wywiadzie. - Na swój biznes oszczędzałem całe życie. Gdy otwierałem Estinity, sprzedałem wszystkie meble ze swojego pokoju, panele podłogowe. Jedyne, co zostawiłem, to łóżko - wiedziałem, że muszę się wysypiać, żeby to wszystko udźwignąć.

Oprócz oszczędzania była jeszcze ciężka praca. Był symultanicznym tłumaczem z języka angielskiego w Kościele Pentakostalnym, ogrodnikiem w ogrodach duńskich milionerów, hodował świerszcze, grywał w filmach i dziesiątkach reklamówek polskich i zagranicznych. Wystąpił także w teledysku Kayah. O swojej pierwszej pracy opowiedział bardzo obrazowo.

Moją pierwszą pracą było wywożenie odchodów ze stajni. Nie wiem czy wiesz, jak wygląda zapuszczony boks koński? Metr kału na całej powierzchni zmieszany z sianem. Koń nawali, to przysypują to sianem. Nie zapomnę do końca życia zapachu gnijącego kału z dolnych warstw.

Piotr K.Kapif

Miał 'plecy'?

Oszczędzić 300 tysięcy odmawiając sobie drożdżówek? Brzmi to tak fantastycznie, że aż niewiarygodnie. I obserwatorzy poczynań Piotra K. niemal natychmiast zaczęli spekulować, czy wszystko, co mówi młody milioner, jest prawdą. Szybko pojawiły się teorie, że Piotr K. jest jedynie figurantem, a pieniądze na biznes wyłożył ktoś, kto woli zostać w cieniu.

Nie mogę stwierdzić tego ze stuprocentową pewnością, ale z tego co wiem, może on być podstawioną wydmuszką - powiedziała anonimowo portalowi naTemat osoba z branży.
Znaczy to mniej więcej tyle, że stałby za nim ktoś inny. Być może jego partner - dodaje kolejne źródło portalu.

Temat tajemniczego "partnera" będzie się regularnie przewijał w komentarzach również internautów, którzy nie dadzą wiary, że w krótkim czasie można zaoszczędzić setki tysięcy złotych odmawiając sobie drobnych przyjemności. Niektórzy mu jednak wierzą.

Z technicznego punktu widzenia byłoby to możliwe - na reklamach, filmach, teledyskach, za granicą, mógł się faktycznie dorobić tych 300 tys. zł. Jeśli wszystko oszczędzał, mógł rzeczywiście dać radę - pisze na swoim blogu Jacek Gadzinowski.

Jak komentował to sam zainteresowany? Nie podawał konkretnych kwot, ale starał się tak w swoich wypowiedziach lawirować, żeby jednak jakieś sumy padły.

Nie zarobiłem na świerszczach 100, ani 50 tysięcy. Tyle, to ja zarobiłem na reklamach. Albo i nawet więcej - mówił w rozmowie z Gazeta.pl.

W tej samej rozmowie przyznał też, że sporo pieniędzy dostał za udział w teledysku Kayah, która okazała się hojną pracodawczynią.

Piotr K.WBF

Piotr K. wśród celebrytek

Występy w reklamówkach i teledyskach Piotr K. traktował nie tylko jako sposób na zgromadzenie pieniędzy na wymarzony biznes. Budowanie firmy od podstaw było jego wielką, ale nie jedyną pasją. Drugą jest gra aktorska.

Działam na spokojnie, dokładnie, nigdzie się nie spieszę. Nie mam potrzeby nikomu nic udowadniać. Obecnie trwają rozmowy odnośnie pracy w telewizji. Kocham scenę, kamerę - mówił w rozmowie z naTemat.

Wielokrotnie spotykał się z gwiazdami, zarówno na gruncie prywatnym, jak i zawodowym. Najczęściej były to jednak nie gwiazdy z tzw. "pierwszej ligi". lecz celebrytki, takie jak Patrycja Pająk, która reklamowała jego klinikę. Jego sztandarowy produkt, żel wybielający do zębów "Whitetime" zachwalała gwiazda "Top Model" i "Miłości na bogato", Marcela Leszczak. Na premierze "Venus w futrze" towarzyszyła mu inna gwiazda "Top Model", Anna Bałon.

Anna Bałon i Piotr K.Kapif

Marcela LeszczakScreen z Facebook.com/Marcela Leszczak

Język

W 2013 roku Google uznało Piotra K. za jednego z najbardziej popularnych celebrytów roku. Swoim wyglądem niesfornego chłopca, urodą, a przede wszystkich kontrowersyjnymi i nieszablonowymi wypowiedziami ze wszech miar sobie na to zasłużył. Fani, bo Piotr K. miał najprawdziwszych fanów (jego fanpage na FB wciąż lubi prawie 80 tysięcy osób), regularnie szukali w internecie informacji o nim.

Firmo Gooogle, proszę o natychmiastowe usunięcie mnie z tych publikacji, bo nie jestem celebrytą, tylko przedsiębiorcą - napisał wtedy na Facebooku.

Facebook, poza wywiadami, to zresztą kopalnia złotych myśli byłego młodego przedsiębiorcy, obecnie aferzysty.

Mieszkanie dla mamy czy lamborghini? (lambo - lajk, mama - komentarz) - napisał jakiś czas temu.

Podzielił się też planami na 2014 rok:

1. Wprowadzić produkty w 12 największych krajach Unii Europejskiej;
2. Pojechać na wakacje i przez dwa tygodnie się opalać;
3. Kupić lambo;
4. Chciałbym odnaleźć szczęście i spokój, just a little bit.

Zapytany przez internautę, czy napisze książkę o swoim "niesamowitym życiu", odparł:

Historię o moim niesamowitym życiu, jak to określiłeś, będę opowiadał w niedzielne obiady tylko mojej kochanej rodzinie. Dzieci będą mnie pytać: "Tatusiu, jak to zrobiłeś?! To wydaje się takie nierealne". A ja odpowiem: "Widzisz kotku, bo w życiu tak trzeba: j*bać, j*bać, nic się nie bać".

Piotr K. doskonale sobie zdawał sprawę, że jego język nie każdemu musi się podobać. Zarzucano mu, że jest zarozumiały i wynosi nad innych.

Ludzie zarzucają mi, że jestem kompletnie nieskromny, że jestem zapatrzony w siebie, dumny. Ja po prostu cieszę się, że spełniam swoje marzenia. Jeśli komuś się to nie podoba - sayonara - skomentował to w rozmowie z Gazeta.pl.

Komentarze na profilu Piotra K.Screen z Facebook.com/Piotr K.

Rodzina

Sprawa rodziny Piotra K. pojawiała się w wywiadach często. Młody przedsiębiorca podkreślał, że nie mógł otrzymać pieniędzy na rozruch biznesu od rodziny, bo z ojcem nie miał kontaktu, a matka nie zarabiała wiele, pracując jako niania. Na Facebooku pokazał jej dłoń ujętą w swoją.

Moja mama jest tak niesamowita... ma spracowane ręce, niełatwo było utrzymać trójkę dzieci, będąc nianią, za 1200 miesięcznie - napisał.
Dorastanie bez ojca okazało się dla niego sporym wyzwaniem.
Wychowywałem się bez taty, wiesz, każdy syn dojrzewając szuka uznania i oparcia w oczach mężczyzny. Ja musiałem znaleźć to oparcie w sobie. I znalazłem - mówił w rozmowie z Gazeta.pl.

Piotr K.WBF

Co dalej?

Los Piotra K. jest wysoce niepewny. Prokurator swoimi zarzutami mocno przyhamował jego biznesową karierę, a może całkowicie ją zastopował.

Ja zawsze będę brnął do przodu. Kocham to, co robię i uważam, że to dopiero początek. Przed 30. rokiem życia, obiecuję państwu, kto to czyta, będę na ostatnim miejscu listy "Forbesa". It is, what it is. To jest moja przysięga - Piotr K. mówił jeszcze w 2013 roku dla Gazeta.pl.

Wygląda na to, że dotrzymanie przysięgi mocno się mu skomplikowało.

Piotr K.Screen z Facebook.com/Piotr Kaszubski

Więcej o: