W mieście nad Tamizą odbyło się kilka konkurencyjnych after party. Prywatny klub LouLou's na Mayfair wybrali m. in. Leonardo DiCaprio, Michael Fassbender, Joaquin Phoenix, Jennifer Lawrence, Amy Adams, czy też Bradley Cooper.
Na imprezę do znanego producenta Harveya Weinsteina wybrał się także Leonardo DiCaprio. Wprawdzie nie był nominowany, ale towarzyszył swojemu przyjacielowi Bradleyowi Cooperowi, który walczył o nagrodę za swoją rolę w "Poradniku pozytywnego myślenia". Obaj panowie kilka dni wcześniej imprezowali razem w Miami. Leo na zdjęciu został przyłapany na pogawędce z Michaelem Fassbenderem.
Na pokrzepiający uścisk od Michaela Fassbendera zasłużyła także Jennifer Lawrence. Ona również nie zdobyła nagrody za rolę w"Poradniku pozytywnego myślenia".
Mimo to aktorka wygląda na zrelaksowaną.
Na imprezę do LouLou wpadła także Amy Adams. Aktorka ewidentnie stara się nadrabiać miną. Musiała być jednak bardzo rozczarowana. Jej drugoplanowa rola w filmie "Mistrz" nie zdobyła lauru.
Ciekawe, o czym rozmawia Jeremy Renner, aktor "Hansel i Gretel: Łowcy czarownic" z Joaquinem Phoenixem? Może wspominają wspólny film "Lowlife", który czeka jeszcze na swoją premierę? Może tym razem Phoenix będzie miał więcej szczęścia do nagród niż w przypadku "Mistrza"?
Quentin wygląda na zrelaksowanego. Wprawdzie nie dostał nagrody za reżyserię "Django", ale na pocieszenie może pochwalić się laurem za najlepszy scenariusz oryginalny.
Konkurencyjna impreza po rozdaniu nagród BAFTA odbyła się w Grosvenor House. Tu przybyli m. in. Ben Affleck, George Clooney, Daniel Day-Lewis, Javier Bardem czy właśnie Marion Cotillard. Ta wprawdzie prezentowała się oszałamiająco, ale uśmiech jej wydawał się podszyty smutkiem. Czyżby żal jej było, że przeszła jej koło nosa statuetka za rolę pierwszoplanową w "Rust and Bone"?
Smakiem obszedł się także bawiący na tej samej imprezie hiszpański aktor. Jego rola w najnowszym Bondzie nie została doceniona laurem.
W drodze na imprezę pod wspólnym parasolem schroniło się dwóch prawdziwych przystojniaków. Ben Affleck z pewnością będzie bawił się szampańsko. W końcu dostał nagrodę za reżyserię "Operacji Argo". Humoru nie zepsuje mu nawet to, że nie został doceniony jako aktor.
Zwycięzca nagrody za rolę pierwszoplanową w "Lincolnie" wygląda na spokojnego. Czyżby przybrał na stałe maskę odgrywanego męża stanu?
Najgorętsza impreza po rozdaniu Grammy odbyła się w położonym na Sunset Boulvard luksusowym hotelu Chateau Marmont.
A przybył na nią między innymi Sting z żoną. Piosenkarz wprawdzie nie był nominowany do nagrody, ale miał swój duży udział w ceremonii. Razem z Rihanną i Bruno Marsem zaśpiewał bowiem utwór ku pamięci Boba Marley'a.
Robbie Williams na Grammy pojawił się z sentymentu. Piosenkarz ma już dwie statuetki, które zdobył dekadę temu. Towarzyszy mu szef wytwórni płytowej Universal Music.
Piosenkarzowi na imprezie towarzyszyła żona. Ayda jest aktorką serialową, mogliśmy ją zobaczyć m. in. w "Dniach naszego życia". Para zaczęła się spotykać w 2006 roku, a od prawie trzech lat jest małżeństwem.
Na imprezie w Los Angeles pojawiła się także znana homoseksualna para. 40-letni Neil Patrick Harris znany jest w Polsce między innymi z niezapomnianej roli genialnego lekarza w serialu "Doogi Howser". Neil i David są ze sobą od wielu lat. Są także rodzicami 8-miesięcznych bliźniaków, które urodziła matka zastępcza.
Na imprezie szalał także 63-letni lider kultowego zespołu Black Sabbath. Wokalista od ponad 30 lat robi solową karierę. Do tej pory nagrał dziesięć płyt. Czyżby próbował zainteresować Universal Music jakimś swoim nowym projektem?
Na after party pojawił się także Justin Timberlake. Piosenkarz na rozdaniu nagród wykonał razem z Jay'em-Z hit "Suit&tie" i tak się rozkręcił, że po oficjalnej imprezie dał niewielki koncert w "Palladium".
Najsłynniejsza i najbardziej kontrowersyjna para na imprezę podjechała w wielkim stylu. Wyglądali na szczęśliwych i zakochanych. Jakby to, że właśnie mija czwarta rocznica od pobicia Rihanny przez Chrisa poszło zupełnie w niepamięć.
Artystka nie ma radosnej miny. "Where Have You Been" Rihanny przegrało z "Set Fire To The Rain [Live]" Adele w kategorii najlepsze wykonanie pop. Wokalistka na pocieszenie dostała laur za najlepszy teledysk do utworu "We Found Love".
Jeśli nie wiecie kim jest Kimbra - to wystarczy powiedzieć, że ta nowozelandzka piosenkarka razem z Gotye nagrała hit "Somebody That I Used to Know". Utwór ten dostał Grammy za nagranie roku 2013.
Na after party pojawiła się także zdobywczyni Grammy sprzed 10 lat. Wtedy właśnie uhonorowano jej "Dilemma" statuetką za najlepszy utwór rap.
Po oficjalnej ceremonii na after party bawili się także Kate Perry i John Mayer. Piosenkarka podobnie jak Rihanna przegrała z Adele. Na pocieszenie Kate ma opiekuńcze ramię swojego chłopaka, piosenkarza John'a Mayer'a. Para spotyka się od lata ubiegłego roku, ale oficjalnie pokazała się na czerwonym dywanie w grudniu.
Przypomnijmy, że Mayer spotykał się wcześniej z m.in. Jessicą Simpson, Jennifer Aniston i Taylor Swift. Ciekawe czy ten związek przetrwa próbę czasu.
Na imprezie nie zabrakło także jednej z najbardziej znanych striptizerek i aktorek burleski na świecie. Aż trudno uwierzyć, że Dita we wrześniu skończy 41 lat!
Wśród gwiazd bawił się także znany piosenkarz country, który do tej pory o nagrodę Grammy walczył trzykrotnie. Tym razem nie doczekał się jednak nawet nominacji.
Jeden najbardziej znanych "Aniołków" Victoria's Secret, modelka postawiła na kontrowersyjny strój. Czy ekspozycja nogi w stylu Angeliny Jolie i przeźroczysta "kreacja" eksponująca majtki wydają się wam trafione?
Alicia wprawdzie nie miała żadnej nominacji, ale na scenie pojawiła się razem z zespołem Maroon 5. Zaśpiewali razem "Daylight" oraz "Girl On Fire". Zabawę kontynuowała razem z mężem, znanym producentem i raperem w luksusowym hotelu Chateau Marmont
Dziewczyna Justina Biebera na imprezie pojawiła się z Alfredo Floresem - przyjacielem piosenkarza. Wiadomością od razu zachłysnęła się amerykańska prasa plotkarska obwieszczając, że "miłość wisi w powietrzu". Ciekawe, czy był to tylko przyjacielski wypad, czy też początek nowego romansu.