• Link został skopiowany

Pił wino w balonie i pisze wiersze, czyli 7 rzeczy, których dowiedzieliśmy się o prezydencie z talk show Jakóbiaka

To była pierwsza wizyta głowy państwa w tego typu programie i pierwszy wywiad nagrywany poza Belwederem. Prowadzący internetowy talk show Łukasz Jakóbiak zapowiadał, że rozmowa odbyła się w luźnej atmosferze i udało mu się wydobyć wcześniej nieznaną stronę Bronisława Komorowskiego. Słowa dotrzymał.

Za czym, sprzed okresu prezydentury, tęskni Bronisław Komorowski

Tematy polityczne w "20m2" zeszły na dalszy plan, Jakóbiak bardziej zainteresowany był tym, jak piastowanie urzędu odbija się na życiu prywatnym prezydenta. Okazuje się, że wiąże się to z wieloma ograniczeniami, które jednak prezydentowi udaje się od czasu do czasu obejść. Jednym z nich jest prowadzenie samochodu.

Nie mogę prowadzić samochodu, a bardzo bym chciał, bardzo to lubiłem. Są przepisy BOR-owskie, gdybym się strasznie uparł, to pewnie bym mógł to przeforsować, ale byłoby to ryzykowne z punktu widzenia ewentualnych kłopotów na jezdni. Czasami, mogę Panu się przyznać, dają mi synowie pojeździć swoimi samochodami, jak jesteśmy gdzieś razem na wakacjach - wyznał Komorowski w "20 m2".

Czy bycie prezydentem Polski uważa za swoje największe osiągnięcie?

W trakcie rozmowy temat rodziny i jej roli w życiu prezydenta przewijał się wielokrotnie. Na pytanie o to, czy prezydentura to jego największe życiowe osiągnięcie, Bronisław Komorowski odpowiedział:

Nie. Najpiękniejsze było rodzicielstwo, ale oczywiście w politycznym życiu to jest jakiś szczyt zdobyty. Jak w Himalajach, jak Mount Everest. Oczywiście traktuję to jako wielkie wyróżnienie, ale tak, jak w himalaizmie - trzeba zdobyć ten szczyt, czyli wygrać wybory. Zdobywa się jednocześnie nie tylko samą satysfakcję, lecz także gigantyczną odpowiedzialność i zobowiązania. To nie jest jedynie odpoczynek i satysfakcja, ale też moment ciężkiej pracy i cieszę się, że ogromna część Polaków ją docenia.

Jaką najbardziej szaloną rzecz zrobił jako prezydent?

Bronisław Komorowski dał się poznać również ze swojej bardziej spontanicznej i rozrywkowej strony. Zapytany o "momenty szaleństwa" w okresie prezydentury wspomniał o locie balonem, który sprezentował sobie na urodziny trzy lata temu. To wydarzenie było wyjątkowe jeszcze z jednego powodu.

Nie przyznam się do wszystkiego, ale po echach prasowych sądząc, to jednak lot balonem w dniu moich urodzin trzy lata temu, ku zaskoczeniu wszystkich, łącznie ze mną - odpowiedział zapytany o najbardziej szaloną rzecz, jaką zrobił. - I wypicie porto w balonie - dodał.

Prezydent poeta

Picie wina podczas lotu balonem to nie jedyny sekret wyjawiony przez Komorowskiego w tej rozmowie. Jakóbiakowi przyznał się także do swoich zamiłowań poetyckich.

W mojej rodzinie już od czterech pokoleń pisze się wiersze i ja również zostałem tym ukąszony. To nie jest jakaś wielka poezja, choć mój ojciec pisał dojrzałe wiersze. Ja również piszę, takie wiersze dla przyjemności - wyjawił.

Czego prezydenta nauczyli rodzice

"Ukąszenie" poezją to nie jedyna rzecz, którą w prezydencie zaszczepili rodzice.

Z jednej strony tata wyposażył mnie w takie romantyczne widzenie świata, samego siebie w tym świecie, wielkie wyzwania, wielkie zadania, wielkie ryzyka. A z drugiej strony mama, która jest w zasadzie aniołem mojego życia. Jest osobą, która uczyła doceniania innych ludzi, szanowania, kochania, radości życia. Mój dom był zawsze pełen śpiewu, mama pięknie śpiewała. I takiej postawy życzliwości mnie nauczyła - wyznał prezydent.

O trudnościach życiowych i dorastaniu w biedzie

Prezydent wyjawił, że, jako człowieka, ukształtowali go nie tylko rodzice, ale też pokonane w życiu trudności. Wspomniał trudne warunki, w jakich się wychowywał.

Zbyt cieplarniane warunki życia rozleniwiają i zniechęcają do wysiłku i odwagi w myśleniu oraz działaniu. Trudne doświadczenia i trudności w życiu są cenne, uszlachetniają i wyposażają w zdolność do rozwiązywania trudnych spraw. Kto nie zaznał biedy, ten nie doceni sukcesów własnego życia w postaci pewnego poziomu zamożności. Kto nie zaznał ciężkiej pracy, będzie się inaczej cieszył z jej owoców.
W okresie dzieciństwa mój dom był bardzo ubogim domem. Rodzice byli ciągle wyrzucani z pracy z powodów politycznych. Było bardzo biednie, mieszkaliśmy w Józefowie koło Otwocka pod Warszawą. Pięcioosobowa rodzina na 10m2 w baraku lumpenproletariatu, w którym kuchenka była wynajmowana od milicjanta. Z jednej strony mieszkała prostytutka, z drugiej złodziej, a z trzeciej wspomniany milicjant obywatelski. I ja w takim domu wyrastałem. Ale był to dom pełen ciepła, miłości i serdeczności. To, że były liszaje i zacieki na ścianie było przykre, ale ważniejsze było to, że było ciepło i rodzinnie - stwierdził.

Co prezydent zabrałby na bezludną wyspę?

W rozmowie nie zabrakło też mniej poważnych tematów. Nie obyło się bez tradycyjnego pytania o trzy rzeczy, które prezydent zdecydowałby się zabrać na bezludną wyspę. Po tym, co powiedział wcześniej, odpowiedź okazała się raczej mało zaskakująca.

Byłbym bardzo praktyczny, zabrałbym to, co daje szansę na przeżycie. Książki bym nie brał, mam dosyć bogatą wyobraźnię. Pewnie jednak towarzyszkę życia - stwierdził po chwili namysłu.

Prowadzący przypomniał o dwóch kolejnych możliwościach, na co Komorowski odparł:

No to może psa. I pewnie wspomnienia.

A tu cała rozmowa:

Bronisław Komorowski w talk-show Łukasza Jakóbiaka

O kulisach wizyty i samej rozmowy z prezydentem Jakóbiak opowiedział kilka dni temu w rozmowie z Plotek.pl. Okazało się, że, aby zaprosić prezydenta, wystarczyło wysłać maila - takie samo zaproszenie trafiło do pozostałych kandydatów zbliżających się wyborów prezydenckich, ale odpowiedź przyszła tylko z kancelarii Bronisława Komorowskiego.

Przy umawianiu wywiadu nie stawiano mi żadnych warunków. Nie było żadnej listy zakazanych pytań ani nic w tym rodzaju. Chwilę przed prezydentem pojawił się BOR, co jest zupełnie naturalne. Wszyscy zachowywali się bardzo miło, profesjonalnie, nie było ani jednego momentu, żebym poczuł dyskomfort - powiedział nam Jakóbiak.

Bronisław Komorowski, Łukasz Jakóbiak

Plotek Exclusive

Prezydent, jak dobry zwyczaj nakazuje, nie odwiedził mieszkania osoby zapraszającej z pustymi rękami. Jakóbiak dostał od prezydenta kubek z napisem "każdego dnia obudź w sobie lwa".

Bronisław Komorowski, Łukasz Jakóbiak

Screen z Youtube.com

Więcej o: