Przed nim jeszcze 3 tygodnie podróży, podczas której wraz z rodzicami odwiedzi kilkanaście państw świata. Ma tylko 8 miesięcy, ale już razem z rodzicami odbędzie 3-tygodniową podróż po świecie. Książę George skupi na sobie całą uwagę. W niedzielę księżna Kate i książę William przybyli do Nowej Zelandii, gdzie na lotnisku przywitał ich tłum fotoreporterów. Wszystkie oczy skierowane były na małego George'a. Nic dziwnego. Książęca para szczędzi nam jego widoku.
REUTERS/PHIL NOBLE
To dopiero trzeci raz, gdy pokazali syna publicznie. Pierwszy raz widzieliśmy go, gdy opuszczał szpital, drugi zaś, gdy rodzice chrzcili malca. Tym razem mogliśmy cieszyć oczy jego widokiem do woli. Coraz bardziej przypomina ojca, prawda?
REUTERS/PHIL NOBLE
30-godzinny lot przebiegł ponoć bez najmniejszych problemów. Malec zniósł go bardzo dobrze. Książę ubrany był w kremowy sweterek, spod którego wystawał elegancki kołnierzyk oraz krótkie białe szorty. Komplet przypominał stroje, w które lata temu księżna Diana ubierała Williama i Harry'ego.
AP/David Rowland
Księżna Kate miała na sobie czerwony płaszcz projektu Catherine Walker, w który wpięła broszkę z symbolem Nowej Zelandii pożyczoną od królowej Elżbiety II. Na głowie miała kapelusz zaprojektowany przez Ginę Foster.
REUTERS/PHIL NOBLE
Mało brakowało, a księżna Kate nie uniknęłaby wpadki. Silny wiatr unosił jej spódnicę. Na szczęście nie na tyle wysoko, by odsłonić bieliznę.
AP/David Rowland
Na lotnisku czekał na nich premier Nowej Zelandii, John Key.
AP/David Rowland
Do Nowej Zelandii książęca para wybrała się także z nową nianią księcia George'a - Hiszpanką Marią Teresą Turrion Borallo, pod której opieką został, gdy jego rodzice odwiedzili wioskę Maorysów. Tradycyjne maoryskie powitanie zwane "hongi" nakazuje dotknąć się z witaną osobą czołem i nosem.
REUTERS/PHIL NOBLE
Podczas podróży książęca para zrobiła małą przerwę. Zatrzymali się w Australii, gdzie na lotnisku zostali sfotografowani z nietypowym pakunkiem. Plecaczek w kształcie kangura należał oczywiście do małego księcia George'a. Nikogo nie zdziwi pewnie, że po publikacji zdjęcia w internecie, plecak sprzedał się na pniu. Jego cena nie była wygórowana - kosztował 12,50 dolara.
Twitter.com
mat. prasowe