Michał Żebrowski jest nie tylko uzdolnionym aktorem, ale i właścicielem Teatru 6. piętro, który szczyci się ogromną popularnością. Niestety, z powodu zamknięcia miejsc kultury, sam musiał również odciąć się od płynności finansowej. O całej sytuacji opowiedział w programie "Tak jest" w TVN24. Okazuje się, że nie jest łatwo.
Aktor przyznał, że musi walczyć, by doszczętnie nie zbankrutować. Na szczęście pomaga mu w tym żona.
Ja jestem na utrzymaniu żony. Mówiąc zupełnie poważnie, to jest nieciekawa sytuacja. Zastanawiamy się, co zrobić, żeby nie zbankrutować. Liczymy na pomoc państwa. Nie wiemy, czy ona nastąpi. Dowiedziałem się, że w Niemczech przewidziano 50 mld na pomoc artystom. Zobaczymy, jak nasza władza potraktuje artystów. Nie chcę wierzyć, że ta władza nie będzie sprzyjać artystom, tylko dlatego, że artyści nie boją się jej krytykować - powiedział.
Dodał, że teatr, podobnie jak inne placówki znajdujące się w Pałacu Kultury i Nauki, nie muszą płacić czynszu. Jednak nie wiadomo, jak długo potrwa ta sytuacja.
Wszystkie czynsze zostały wstrzymane na trzy miesiące. Łapiemy się na jakąś pomoc z funduszy unijnych. Oczywiście tymi funduszami będzie zarządzał polski rząd. Zobaczymy, czy one do nas trafią - dodał.
Aktor zwrócił także uwagę na to, że jego teatr jest teatrem prywatnym.
Jesteśmy teatrem prywatnym i przypominam, że jesteśmy teatrem, który wspomaga państwo i płaci za to, że istnieje. Sami finansujemy swoje przedstawienia. Plus płacimy czynsze i inne opłaty, które następnie trafiają do budżetu państwa.
Żebrowski grał jeszcze w serialu "Na dobre i na złe", który do 26 kwietnia wstrzymał produkcję. Ze względu na dynamiczną zmianę sytuacji, nikt nie wie, kiedy zdjęcia powrócą. Michał jednak obawia się realnego zagrożenia.
Dzisiaj jesteśmy trochę jak na wojnie. Nie wiadomo, w którą stronę się odwrócić, żeby się nie zarazić. Nie wiem, jak mielibyśmy tworzyć, żeby nie narazić swoich bliskich.
To już kolejna sytuacja, w której słyszymy o tym, jak trudno ma środowisko aktorów. Ostatnio Maciej Januszkiewicz, aktor znany z "Barw szczęścia", musiał zmienić profesję, by się utrzymać. Postanowił na ten moment zostać kurierem i tak zarabiać na życie.