Marcin Dubieniecki spędził wieczór w warszawskiej winiarni razem ze swoim skazanym za kierowanie grupą przestępczą wspólnikiem. Potem wsiadł za kierownicę swojego nowego BMW X6 i chciał odjechać. Ale spotkała go niespodzianka. Ktoś powiadomił patrol, że Dubieniecki prowadzi pod wpływem alkoholu. Zdążył odjechać zaledwie kilka metrów, kiedy zatrzymała go policja - donosi se.pl .
Dubieniecki nie zgodził się na badanie alkomatem na miejscu. Musiał więc zostać przewieziony na komisariat przy ulicy Wilczej. Tam się okazało, że szczęście mu jednak sprzyja - nie przekroczył dopuszczalnej ilości alkoholu i był trzeźwy. Chyba jednak bardzo się obawiał, co wykaże alkomat, skoro grał na zwłokę...
osa