"Super Express" zarzucił dziś mężowi Marty Kaczyńskiej , że wziął 20 tysięcy złotych za przygotowanie wniosku o ułaskawienie. A to prezydent (wówczas był nim teść Dubienieckiego - Lecz Kaczyński ) podejmuje decyzję o ułaskawieniu.
Co na to Dubieniecki?
To kolejny żenujący artykuł. Nie mam sobie kompletnie nic do zarzucenia. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem - powiedział TOK FM Marcin Dubieniecki. - Nie brałem pieniędzy za jakąkolwiek obietnicę ułaskawienia, ale za rzetelnie wykonaną prace na rzecz klienta. Byłby konflikt interesów, gdybym to ja składał wniosek - a to klient sam składał wniosek. Trudno mi mówić o konflikcie - wyjaśniał Dubieniecki.
Dodał, że przecież musi wykonywać swój zawód. - Mając za teścia prezydenta RP najlepiej byłoby gdybym sprzątał ulice - dodał.
Pegaz