W gruncie rzeczy to Kasia Glinka nic nikomu nie zrobiła i nie mamy prawa się jej czepiać, ale jakoś nie możemy się oprzeć pokusie. Jaki jest z nią problem? Otóż taki, że jest kompletnie nijaka, wyprana z charyzmy i bezbarwna. Stąd jej popularność. Uśmiechnięta, niebrzydka dziewczyna może mieć tylko fanów...i pieniądze z tego.
Jak donosi magazyn "Gwiazdy", konto Katarzyny Glinki powiększyło się od początku roku o 1 milion 135 tysięcy złotych . Aktorka najwięcej zarobiła na serialach "Barwy szczęście" - 650 tysięcy i "Tancerze" - 280 tysięcy . Do kieszeni wpadły jeszcze pieniądze z "Fort Boyard" - 60 tysięcy , z teatru - ok. 80 tysięcy , z festiwalu w Opolu - 45 tysięcy i filmu "Od pełni do pełni" - 50 tysięcy . Magazyn dodaje, że dzięki temu Kasia Glinka zamieszkała w nowym domu i jeździ nowym samochodem.
Kolejny przykład na to, że bycie mało wyrazistym wystarczy do zdobycia kasy i popularności. Jak tylko pokocha cię ktoś ważny w telewizji i namaści, to sukces murowany. A my musimy później oglądać te Kasie Glinki i Cichopek, i patrzeć na ich sztuczne, przyklejone uśmiechy.