14 sierpnia Sylwester Wardęga opublikował film, w którym przypomniał Wersow o sprawie skradzionego logo. Wypunktował, że influencerka nie przekazuje, jak toczy się dalej sprawa. Weronika Sowa miała informować swoich fanów, jeśli uda jej się skontaktować z artystą. We wtorek wieczorem influencerka postanowiła odpowiedzieć na zarzuty.
Po kilku godzinach Wersow postanowiła odpowiedzieć. Okazuje się, że podjęła kolejne kroki związane ze sprawą z logo. Poinformowała, że sama podjęła pewne działania, jednak postanowiła zwrócić się o pomoc do jednej z najlepszych kancelarii prawnych w Krakowie. Prawnicy zasugerowali jej, aby nie wypowiadała się publicznie w temacie, dopóki nic się nie wyjaśni. Jak powiedziała, nie rzuciła słów na wiatr, posłuchała specjalistów.
Nie jest prawdą, że jak twierdzi Sylwester, "nie dotrzymałam danego słowa" i nie podjęłam żadnych działań w celu rozwiązania sprawy praw do logo sowy. Niezależnie od działań, które podjęłam wcześniej we własnym zakresie, poprosiłam o pomoc jedną z wiodących krakowskich kancelarii prawnych, która w moim imieniu zajęła się sprawą. [...] Nie rzucałam słów na wiatr i podjęłam konkretne działania celem rozwiązania tej sprawy! Za radą prawników nie chciałam komentować jej do czasu wyjaśnienia, jednak po ukazaniu się dzisiejszego filmu Sylwestra i zawartych w nim nieścisłości, po prostu nie mogłam zostawić tego bez odpowiedzi! - powiedziała na swoim Instagramie Weronika Sowa.
W dalszej części swoich InstaStories Wersow pokazała korespondencję między jej managementem, kancelarią a pełnomocnikami okradzionego artysty. Prawnicy Weroniki Sowy kilkukrotnie kontaktowali się ze z teamem DFT. W wiadomościach poinformowali, że przez wakacje wszystko się przedłuża i zajmą się wszystkim po powrocie.
Podczas cage Fame MMA Sylwester Wardęga odniósł się do InstaStories Wersow. Powiedział, że wiedział o kontakcie między prawnikami Wersow i DFT. Chodziło mu o brak transparentności influencerki. Obiecała, że będzie informować o przebiegu sprawy, a ostatnią informacją w temacie kradzieży było potwierdzenie nielegalnego zakupu logo poprzez Shutterstocka. Fani nie wiedzieli, jak przebiega proces i mogli mieć wątpliwości, co do jej zamiarów. Zaznaczył, że po cichu blurowała sówkę na swoich filmach. Wardęga przytoczył słowa Wersow i stwierdził, że mogła poinformować o przekazaniu sprawy prawnikom.
Podczas cage dowiedzieliśmy się także, że sprawa ze strony DFT jest poważna. Zajmuje się nią dużo osób, a artysta ma zamiar wyciągnąć konsekwencje. Część internatów myślała, że wszystko zostanie załatwione polubownie i po cichu. Wardęga twierdzi, że będzie się działo i szykuje się dłuższy proces.
Z tego, co wiem, tą sprawą zajmuje się od strony tego artysty sporo osób, więc to nie będzie tak zamiecione pod dywan, tak jakby się niektórzy mogli obawiać, że to się rozejdzie bez echa i się błyskawicznie dogadają. Będzie się działo myślę - powiedział Wardęga o sprawie skradzionego logo.
Wychodzi na to, że poczynania Wersow nie ujdą jej płazem. Prawdopodobnie informacje nie będą na tyle publiczne, ponieważ prawnicy polecili jej wypowiedzieć się dopiero po zakończeniu sprawy.